Rozdział 18. "Czarny płaszcz"


Wskazówki zegara wskazywały już grubo po 9, gdy Kakashi obudził się i zdał sobie sprawę, że jest spóźniony. Zrezygnowany schował głowę pod poduszkę, mając nadzieję że to w jakiś cudowny sposób zatrzyma czas i będzie mógł sobie jeszcze słodko pochrapać. Niestety… tykanie małego urządzenia nie dawało nadziei na choćby dodatkową minutę snu. Niechętnie stoczył się z łóżka i ziewając przeciągle, zniknął za drzwiami łazienki. Musiał się spieszyć, gdyż na 9 był umówiony ze swoją drużyną. Jego pierwszą. 
Gdy miesiąc temu poddał ich testowi, nie liczył, że tak różniące się trzy osobowości będą mogły współpracować. A jednak… Naruto, Sakura i Sasuke pokazali, że pomimo ścisłych reguł, są w stanie pomóc sobie nawzajem. Nieznaczny uśmiech przebiegł po twarzy mężczyzny na wspomnienie tej trójki, gdyż zawsze gdy na nich patrzył, widział siebie w towarzystwie starej drużyny Minato. 
Po szybkim prysznicu zrobił jeszcze dwa łyki ciepłej kawy i pomijając już trudności związane ze śniadaniem, wyszedł z domu. Dochodziło wpół do dziesiątej, gdy Kakashi z majestatem objawił się trójce zniecierpliwionych podopiecznych. 
- Kakashi-sensei, czy ty zawsze musisz się spóźniać?! - mały blondyn w pomarańczowym dresie chrapnął w stronę starszego, za co natychmiast otrzymał kopniaka w kostkę od swojej przyjaciółki z drużyny. Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem, po czym przeprosiła za jego zachowanie. 

- Wybaczcie, spotkałem starszą panią i pomogłem jej z zakupami, a później… 
- Wiemy, że to nieprawda. - zgrany chórek przerwał kolejną część wymówki. 
- Dobrze, już dobrze, ruszajmy. 
- Sensei, kto to jest? - różowowłosa dziewczyna wskazała kobietę prowadzoną przez dwóch członków ANBU. 
Kakashi uważnie przyjrzał się jej twarzy, nie mogąc odeprzeć wrażenia że gdzieś już ją widział. Niestety jego pamięć nie była na tyle dobra, aby sobie przypomnieć skąd to wrażenie. Kobieta miała długie, brązowe włosy i związaną na głowie pomarańczową chustą. Jej twarz była blada i ciężko było stwierdzić, czy to przez próbę ucieczki przed oddziałami Konohy, czy może taką miała karnację. Na chwilę jego oczy spotkały się z brudno brązowymi oczami nieznajomej, wywołując u mężczyzny dziwne ukłucie w brzuchu. 
- Sensei? - Sakura wciąż oczekiwała odpowiedzi. 
- Hm? - szarowłosy ocknął się z zamyślenia i spojrzał na uczennicę. - Cóż, skoro prowadzą ją ANBU to pewnie jest szpiegiem. 
- I co teraz z nią będzie? 
- Nie wiem. - spojrzał już w plecy oddalającej się nieznajomej. - To zależy tylko i wyłącznie od niej oraz od oddziału wywiadowczego. 
Nie spodziewałby się, że jeszcze kiedyś usłyszy o tajemniczej brunetce. Wspólnie z Drużyną 7 wykonał przydzieloną misję i wrócił do wioski. Tam jednak czekał na niego Inoichi, który musiał prosić go o przysługę. Okazało się iż w pamięci kobiety podejrzanej o szpiegostwo nie znaleziono niczego, prócz wspomnień związanych z Kakashim. Było to równie dziwne co zaskakujące, najbardziej dla samego zainteresowanego. Wiedząc, że może pomóc w rozwiązaniu tej sprawy, Hatake przystał na prośbę o spędzenie jakiegoś czasu z przetrzymywaną, aby lepiej ją poznać i wyciągnąć Sharinganem jakiekolwiek informacje. Miał zacząć już następnego dnia, ale ta zwłoka tylko wprawiała go w zakłopotanie. No bo jak niby ma wyciągnąć coś z kobiety, która posiada związane z nim wspomnienia, a sam nie móc sobie przypomnieć kim ona jest? Jednak misja, to misja. Już o poranku dnia następnego, Kakashi czekał na brunetkę przed wejściem na komisariat policji. 
Próbował odtworzyć sobie w głowie wydarzenia z przeszłości, mogące mieć jakiś związek z Hanare, bo tak nazywała się podejrzana o szpiegostwo kobieta.
- Kakashi? - kobiecy głos wydał mu się znajomy. - Dawno się nie widzieliśmy. 
- Tak. Musiało to być bardzo dawno, bo nie za bardzo wiem skąd mnie kojarzysz. 
- Masz rację. - uśmiechnęła się nieśmiało. - To było bardzo dawno. 
- No to może mi opowiesz podczas spaceru?
Nie sprzeciwiając się, Hanare posłusznie ruszyła za szarowłosym. Początkowo szli w ciszy, co chwilę zerkając to na siebie, to na panoramę wioski. Ani on, ani ona nie chcieli pokazać po sobie palącej ciekawości na temat drugiej osoby. Kakashi już na samym początku dostrzegł urodę kobiety. Jej delikatne rysy twarzy idealnie kontrastowały z dużymi, nietypowo brązowymi oczami i pełnymi ustami. Blada cera i brązowe kosmyki były znajome… Hatake chyba już gustował w brunetkach. 
Ich wspólny spacer po wiosce miał na celu uspokojenie nieznajomej, pomoc w odnalezieniu się w nowej wiosce, a gdy już do tego dojdzie - wyciągnięcie z niej wszystkich możliwych informacji. Jednak głowę Kakashiego zaprzątało coś zupełnie innego. Gdzieś głęboko w sercu czuł, że towarzysząca mu dziś, piękna brunetka, już pojawiła się w jego życiu. Więc jeśli tak było, dlaczego nie mógł sobie przypomnieć kiedy i w jakich okolicznościach się poznali? 
- Kakashi? - delikatny głos wypowiadający jego imię przeszył jego serce, wywołując dziwną falę gorąca. - Dlaczego tak właściwie zabrałeś mnie na spacer po wiosce? 
- Tak jakoś. 
- Tak jakoś? - powtórzyła za nim z uniesioną brwią. Nie do końca mu uwierzyła. 
- Zastanawiam się… - musiał wymyślić jakąś dobrą wymówkę, aby nie zniszczyć swojego zadania. - Próbuję sobie przypomnieć, gdzie i jak się poznaliśmy.  
- Ach… - kobieta zarumieniła się delikatnie, przez co wydała się Kakashiemu jeszcze bardziej pociągająca. - Cóż, to było dawno temu, byłam małą dziewczynką. 
- Doprawdy? - szarowłosy usiadł na pobliskiej ławce i poklepał miejsce obok siebie, wskazując tym samym, aby Hanare usiadła obok niego. 
- Naprawdę nie pamiętasz? - zajęła wskazane miejsce i z nadzieją w oczach popatrzyła na mężczyznę, jednak widząc jego przeczący wyraz twarzy westchnęła ze zrezygnowaniem. - Pewnego dnia gdy spacerowałam, zbytnio oddaliłam się od swojej wioski i jak łatwo się domyśleć, zabłądziłam. I kiedy zapłakana szukałam drogi powrotnej, nagle zobaczyłam ciebie, stojącego na wzgórzu. Pomogłeś mi. Zaniosłeś mnie na terytorium mojej rodzinnej wioski, gdzie już mnie szukali. Nigdy nie zapomniałam ciebie, ani tego ile ci zawdzięczam. Kto wie co by się ze mną stało, gdybyś mnie wtedy nie znalazł i nie pomógł mi. 
- Czyli spotkaliśmy się w dzieciństwie. Rozumiem. 
- Wciąż nie pamiętasz, prawda? - w jej głosie dało się wyczuć nutkę zawodu. 
- To nie tak, coś mi w którymś kościele dzwoni, jednak nie do końca potrafię przypomnieć sobie tamten konkretny dzień. Ale po twojej opowieści przypomniałem sobie poniektóre urywki. 
- Cieszę się. - Hanare uśmiechnęła się ciepło, a jej zarumienione policzki ponownie wywołały szybsze bicie serca u szarowłosego. 
- Ok! - wstał i rozprostował kości. - Trochę czasu już tutaj sobie opowiadamy i pewnie zgłodniałaś. 
Brunetka pokiwała głową i również wstała. Słońce zmieniło już swoje położenie na niebie i teraz wielkie drzewo pod którym siedzieli nie dawało już błogiego cienia. Nie zdążyli nawet zrobić trzech kroków przed siebie, a nagle do ich uszu dobiegł straszliwy trzask łamanej gałęzi. Nim zorientowali się o co chodzi, Kakashi poczuł uderzenie i to że traci równowagę. Jednak przeliczył się, oczekując na twarde lądowanie. Przed zderzeniem z chodnikiem uchroniło go coś miękkiego, a konkretniej ciało Hanare, na którą upadł. Ogólnie rzecz ujmując, pozycja w której teraz się znajdowali, obojga wprawiła w niemałe zakłopotanie i ogromne wypieki na twarzy. Brunetka leżała na plecach, a nad nią opierał się Kakashi. Co więcej, przez ten niefortunny upadek ich usta złączyły się w przeciągłym całusie. Jedyną rzeczą, która je teraz dzieliła - był granatowy materiał. Kiedy oczy mężczyzny spotkały się z brązowymi tęczówkami, poczuł jeszcze większe zakłopotanie. Zerwał się z ziemi jak oparzony, a następnie pomógł wstać kobiecie. Gdy już odzyskał trzeźwość myślenia po krępującym zdarzeniu, z chęcią mordu zwrócił się w stronę powodu całego tego zamieszania. A konkretniej w stronę trzech winowajców, Naruto, Sasuke i Sakury. Cała trójka patrzyłą spanikowana to na Hanare, to na Kakashiego. Nagle mały blondyn wyrwał z rąk Sakury bukiet kwiatów i wystawił pod nos swojego nauczyciela.
- W-wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, Kakashi-sensei!
- Słucham…? 
- Tak, przyjmij nasze najszczersze życzenia! - różowowłosa zawtórowała swojemu przyjacielowi. 
- Swoją drogą, bardzo ładną masz dziewczynę, sensei! 
- Naruto! - mężczyzna nie wytrzymał, czuł że zaraz spłonie ze wstydu, zaczynając od policzków a na palcach u stóp kończąc. - To nie… 
- Dziękujemy. - Hanare wcięła mu się w słowo. Jednak to nie zdziwiło go tak bardzo, jak treść jej wypowiedzi. 
- Dobra, zmykajcie stąd. Już dosyć nabroiliście. 
- Najmocniej przepraszamy… - Sakura uderzyła Uzumakiego w potylicę. - To wszystko przez czyjąś nieostrożność!
- Już dobrze, dobrze, zmykajcie. 
- Przepraszam cię za nich… 
- Nic nie szkodzi. - spojrzała w kierunku oddalającej się trójki. - To było urocze. 
- Taaa… pomijając incydent z upadkiem. - na samo wspomnienie zarumienił się, wracanie do tamtej sceny nie było najlepszym pomysłem. - Chodźmy już. 


***


- Myślicie, że Kakashi-sensei i ta nowa brunetka są parą? 
- Nawet jeżeli, to nie nasza sprawa! Ale to niezwykle romantyczne tak spacerować po wiosce, prawda Sasuke-kun? 
- Nie interesuje mnie to. 
- Jasne! - Naruto zadrwił. - Sam nie mogłeś się oprzeć żeby szpiegować senseia!
Blondyn był tak zaabsorbowany przekomarzaniem się z przyjacielem z drużyny, że nie zauważył przeszkody przed sobą i z impetem zderzył się z nią. Gdy już wylądował pośladkami na twardej ziemi, spojrzał w górę aby dostrzec obiekt z którym się zderzył. Wysokie i mocno świecące słońce uniemożliwiało mu jednak dostrzeżenie czegokolwiek, prócz ciemnej masy przed nim. Przymrużył oczy, aby wyostrzyć zniekształcony obraz, ale zobaczył jedynie zakapturzoną postać w długim płaszczu. 
- Naruto, przeproś w tej chwili durniu! - Sakura warknęła w stronę zdezorientowanego blondyna. 
- Nie ma potrzeby. - nieznajoma postać podała rękę dzieciakowi i pomogła mu wstać. - Cały jesteś? 
- Tak… dziękuję. - chciał zobaczyć kim jest ta tajemnicza osoba, jednak kaptur skutecznie zasłonił połowę jej twarzy, przez co widoczne były jedynie usta. Jedynie po głosie mógł stwierdzić, że ma do czynienia z kobietą. - Kim pani jest? 
- Nikim konkretnym, podróżuję po różnych wioskach i szukam swojego miejsca. 
- To koniecznie niech pani zajrzy do Ichiraku Ramen! - wyszczerzył się sympatycznie. 
- Doprawdy? - zaśmiała się. - Pomyślę. Do widzenia. 
- Do widzenia! 
- Jak mogłeś być tak nachalny! - różowowłosa od razu zganiła przyjaciela. - Nie wypada tak dopytywać nieznajomej kobiety o jej życie. 
- Jakby mnie to obchodziło… - młody Uchiha przeciągnął się i ruszył w swoim kierunku. - Spadam do domu.
- Sakurcia, to może my pójdziemy razem na ramen. 
- Wolałabym umrzeć z głodu… idę do domu, cześć. 
Chłopakowi nie pozostało nic innego, jak w samotności zjeść obiad. W pewnym sensie był do tego przyzwyczajony… od najmłodszych lat, ludzie unikali go, gnębili, patrzyli nieufnym wzrokiem. Gdyby tylko mały wiedział co jest tego powodem… Jednak przywyknął do tego, a odkąd był w jednej drużynie z ukochaną Sakurą i swoim rywalem Sasuke, czuł że w końcu ktoś kroczy obok niego. Relacje całej trójki wciąż nie były ustabilizowane, Sakura nie odwzajemniała jego zauroczenia, za to przelała swoje uczucia na Sasuke, a ten natomiast nie darzył uczuciem nikogo… żadnym. Wzruszył tylko ramionami i poczłapał w stronę swojej ulubionej knajpy w wiosce. 
Parująca i kusząca cudownym aromatem złota zupa, parowała przed blond chłopakiem. Uwielbiał ramen, wręcz je kochał i gdyby mógł, nie żywił by się niczym innym. Rozkoszując się każdą chwilą, Naruto całkowicie oderwał się od rzeczywistości. Ciepły posiłek był tym, czego potrzebował po wcześniejszych wydarzeniach. Żałował tylko, że ani Sakura, ani Sasuke mu nie towarzyszą. Tonąc coraz głębiej w swoich myślach, mieszał łyżką w zupie bez większego celu. 
- Nie smakuje ci? 
- Hę? - niebieskie ślepka spojrzały w prawo, dostrzegając znajomy płaszcz. 
- Mieszasz i mieszasz, wyglądasz na przygnębionego. 
- To nic… zamyśliłem się. - wymusił uśmiech, jednak nieznajoma wyczuła że nie jest on prawdziwy. Bacznie przyglądała się Naruto, aż ten w końcu skapitulował i głęboko westchnął. - Po prostu Sakura mnie olewa, a Sasuke lekceważy. Liczyłem, że przynajmniej dzisiaj wspólnie zjemy i pogadamy o misji czy o czymś. Ale oczywiście żadne z nich nie chciało…
- Może nie mieli nastroju? 
- Nigdy nie mają. - blondyn nadął policzki, jednak po chwili na jego twarz wrócił promienny uśmiech. - Ale nieważne. Widzę, że skorzystała pani z mojej rady i przyszła tutaj zjeść. 
- Tak, skusiłam się. - kobieta uśmiechnęła się i zdjęła z głowy kaptur, zajmując miejsce obok chłopaka. - Może ja mogę ci potowarzyszyć w posiłku? 
- Jasne! Też lubi pani ramen? 
- Lubię wiele rzeczy. - zaśmiała się. - A ty, często tutaj przychodzisz? 
- Jak najczęściej!
- Mhm. - z uwagą obserwowała wcinającego ciepły posiłek Naruto. - Więc najczęściej samotnie przechadzasz się po wiosce? 
- Taa… ale już się przyzwyczaiłem. 
- Rozumiem. A twoja drużyna? Jaka jest? 
- Jak już mówiłem. - dopił zawartość miski i z brzękiem odłożył ją na blat. - Sakurcia wzdycha do Sasuke zamiast do mnie, chociaż zupełnie nie rozumiem w czym ten dureń jest lepszy ode mnie. Dodatkowo ciągle się puszy jakby był nie wiadomo kim, co z tego że pochodzi z klanu Uchiha i ma Sharingana, ja też mam niejednego asa w rękawie. 
- Hahah, zapewne. A kto jest waszym opiekunem? 
- Kakashi- sensei. 
- Kakashi…? 
- No no, jest super silny i gdyby nie on, już nieraz mielibyśmy poważne kłopoty podczas misji. Jest trochę dziwny i tajemniczy, no i do tego ciągle nosi maskę… ale kiedyś uda nam się zobaczyć jego twarz! 
- W takim razie życze powodzenia. - uśmiechnęła się ciepło. - A gdzie teraz jest twój nauczyciel? 
- Strasznie dużo pytań pani zadaje… 
- Um… wybacz. Z natury jestem ciekawska…
- Nic nie szkodzi, mi też się zdarza. Teraz sensei jest na r a n d c e . - ostatnie słowo chłopak specjalnie zaintonował.
- Och. Rozumiem. - ku zdziwienia blondyna, nieznajoma mu kobieta nagle wstała i na powrót założyła kaptur. - Będę się już zbierać, dziękuję za miły posiłek. 
- Już? Za niedługo zapadnie noc, nie lepiej przenocować w Liściu? 
- Niestety, czas mnie goni.
- Chyba że tak… Mogę o coś zapytać? - spojrzał na postać przed sobą, a gdy ta skinęła głową godząc się na pytanie w swoim kierunku, z uwagą spojrzał na jej twarz. - Dlaczego taki dziwny płaszcz? 
- Dziwny? 
- No… jest pani ładna i miła, więc dlaczego ubiera się pani na czarno? I jeszcze te dziwne, czerwone chmury, one coś oznaczają? 
Przez chwilę patrzyła na niego beznamiętnie, jakby zastanawiając się nad sensem jego słów. Odwróciła się w przeciwnym kierunku i powoli zrobiła kilka kroków, jednak zatrzymała się i spojrzała przez ramię w stronę Naruto. Chłopak z zaciekawieniem wlepiał w nią oczy i czekał na odpowiedź. 
- Ten płaszcz jest symbolem pewnej grupy, ale dla mnie nie ma zupełnie znaczenia ani ona, ani te chmury. Jednak dla ciebie chłopcze… jeśli następnym razem ponownie zobaczysz ten płaszcz, uciekaj i módl się, aby ktoś przyszedł ci z pomocą. 
Po tych słowach odeszła i już po kilku sekundach nie było jej widać w tłumie mieszkańców. Blondyn zupełnie nie zrozumiał tego co powiedziała, choć analizował jej słowa na wszystkie możliwe sposoby. Podrapał się po blond czuprynie i postanowił odpuścić dalsze przemyślenia, bo już zaczynała boleć go głowa z tego wysiłku. Zapłacił za jedzenie i powoli ruszył w stronę swojego mieszkanka, smutnego i pustego. Nie miał już dzisiaj nic do roboty, a dodatkowo nikt z jego drużyny nie miał czasu, więc psoty i inne tajne misje, jak na przykład zobaczenie twarzy Kakashiego, musiały poczekać. Ostatecznie jednak zdecydował, że wykorzysta dalszą część dnia na trening, bo i tak nic lepszego w domu do roboty nie miał. Czas wlókł się nieubłaganie i do wieczora pozostało jeszcze kilka godzin.

***

- I jak wizyta w Liściu? Zebrałaś informacje? 
- Tak, spotkałam nawet tego chłopaka. 
- Doprawdy? Nie mogłaś go więc przyprowadzić? 
- Miałam rozpętać tam piekło i tym samym zwrócić na siebie uwagę całej wioski? Zebrałam informacje na temat pojemnika dla Dziwięcioogoniastego i tyle wystarczy. Sam po niego pójdziesz, albo wyślesz kogoś ze swojej organizacji. Ja się nie nadaję do łapania ludzi. 
- Jaka wrażliwa. - złowrogi rechot rozszedł się echem po pomieszczeniu. - Dobrze, tym się zajmę. Teraz powiedz mi wszystko co wiesz na temat tego Jinchūriki. 
- To jeszcze dzieciak, roztrzepany i rozwrzeszczany. Członkowie jego drużyny go olewają, więc bardzo często jest sam. Mieszka też sam, więc chyba najrozsądniej będzie go złapać w jego mieszkaniu. Opiekunem drużyny jest Kakashi, więc na niego trzeba uważać. 
- Mhm. Najlepiej porwać dzieciaka po cichu, żeby facet się o tym nie dowiedział i nie narobił szumu. - mężczyzna w identycznym płaszczu z uwagą słuchał i kiwał głową. 
- Aaa no i zapomniałabym… w drużynie z tym chłopakiem jest użytkownik Sharingana, myślę ze na to też powinieneś zwrócić uwagę. Może jest jeszcze gówniarzem, ale z tymi oczami nie ma co zadzierać. 
- Hah! Niemożliwe, to się nazywa zbieg okoliczności! Wiesz kim jest owy dzieciak, o którym mówisz? - kobieta niepewnie i z lekką obawą pokiwała przecząco głową. - To Uchiha Sasuke, młodszy braciszek naszego Itachiego. Już nawet wiem kto pójdzie po tego Jinchūriki. 
- Chcesz wysłać Itachiego? 
- Pewnie ucieszy się na spotkanie ze swoim starym domem i z młodszym braciszkiem. 


***


Odprowadził już Hanare pod kwaterę główną, gdzie przejął ją oddział wywiadowczy. Było to dosyć dziwne, że w ciągu dnia Kakashi miał zajmować się kobietą, oprowadzać ją po wiosce i pokazywać wszystkie przyjazne strony jej mieszkańców, by zaraz pod wieczór ponownie odstawiać ją do celi. Ale cóż mógł na to począć… on tylko wykonywał rozkazy. 
Przeciągnął się leniwie i spojrzał w niebo. Niby dzień powoli zmierzał ku końcowi, jednak wciąż pozostało mnóstwo czasu do wieczora. Czasu, z którym szarowłosy nie do końca wiedział co ma zrobić. Dreptał spokojnym krokiem przez uliczki Konohy, aż nagle przez głowę przeleciała mu myśl, aby odwiedzić swoich przyjaciół. Jakby nie było, nie robił tego od kilku tygodniu… ciągłe misje, brak czasu, to wszystko przytaczał sobie w myślach, jakby próbując usprawiedliwić samego siebie. W kwiaciarni kupił dwa niewielkie bukieciki z białych lilii i po kilku minutach był już w obranym sobie za cel miejscu. Szedł powoli z zwieszoną głową, mijając kolejne chłodne kawałki marmuru. W okolicy nie było słychać nawet śpiewu ptaków, jak gdyby wszystkie się gdzieś pochowały, dlatego każdy jego krok na zielonej trawie odznaczał się cichym trzaskiem jej soczystych źdźbeł. Pojedynczy podmuch wiatru przeczesał szare kosmyki i zniknął gdzieś z tyłu. Kakashi był tak pogrążony w zadumie, że nie zauważył postaci nad jednym z wyrzeźbionych kawałków marmuru, która spłoszona jego nagłą obecnością, zniknęła szybko za wielkim kamieniem ku czci wszystkich poległych shinobi. Dopiero gdy znajdował się nad jedną z wielu tabliczek, trzeźwo spojrzał na widniejący na niej napis. 
- Cześć, Miyuki… - wyszeptał cicho, po czym włożył do marmurowego wazonu przyniesiony przez siebie bukiecik. - Mam nadzieję, że nie masz mi za złe mojej dłuższej nieobecności. Chociaż patrząc na moje życie, to masz prawo być wściekła… cholernie za tobą tęsknię… wiem, że Kurenai ma rację i powinienem zacząć żyć na nowo, nie bać się nowego związku, ale czy będę potrafił? Dam radę patrzeć na inną kobietę tak jak na ciebie? Będę potrafił całować ją, nie myśląc o tobie? 
Jego monolog przerwał nagły trzask gałązki za wielkim pomnikiem. Szybko przeniósł swój wzrok w tamtą stronę i zdecydowanym ale jednocześnie ostrożnym krokiem ruszył w to miejsce. Po cichu wyciągnął kunaia i gotowy na niespodziewany atak zajrzał za wielką skałę, jednak nikogo tam nie było. Nikogo, ani niczego, prócz małej pękniętej gałązki. To oznaczało, że ewidentnie ktoś tu był, ale gdzie podział się teraz? 
Teraz jego wzrok przyciągnęła mała postać, w pomarańczowym kombinezonie, szorująca nogami z każdym krokiem. Kakashi jeszcze raz rozejrzał się po okolicy, jednak nie widząc niczego podejrzanego skoczył w stronę swojego ucznia, który nie krył zdziwienia nagłym pojawieniem się mężczyzny…
- S-sensei! Nie powinien pan się pojawiać tak nagle jak duch, dattebayo!
- Znikąd powiadasz? Wybacz. 
- Co pan tu robi? - blondynek z zaciekawieniem spojrzał w stronę cmentarza, licząc na znalezienie gdzieś pięknej brunetki, z którą wcześniej spacerował Hatake. Jednak na próżno. - W sumie dziewczyny chyba nie zabiera się na cmentarz… - jakże błyskotliwa myśl przeleciała przez czaszkę chłopaka. Przez chwilę nawet by pełen podziwu dla samego siebie, za tak rewelacyjny fakt , na który sam wpadł… 
- Odwiedzałem przyjaciół. 
- Przyjaciół? - Naruto posmutniał gdy dotarł do niego głębszy sens tych słów. - Przykro mi…
- Hej, nie ma powodu! - potargał trochę blond czuprynę Naruto, w celu rozweselenia go. - Lepiej powiedz jak tobie dzień minął, pomijając tą durną wpadkę waszej trójki i mojego spotkania z Hanare. 
- Hehe, chyba się sensei nie gniewa? 
- Cóż… - westchnął przeciągle. - To i tak niczego by nie zmieniło. Więc? 
- Byłem w Ichiraku Ramen… jadłem ramen… spotkałem dziwną kobietę, turystkę, ale bardzo sympatyczną!
- Turystkę? Dlaczego uważasz, że była dziwna…
- Była bardzo ładna! - wyszczerzył białe ząbki. 
- I dlatego byłą dziwna? 
- Oczywiście, że nie! Dattebayo! Była strasznie tajemnicza i mówiła dziwnymi szyframi… ale była miła i chwilę porozmawialiśmy. Ale zadawała mnóstwo pytań, dattebayo… to męczące. 
- Pytań? - Kakashi wzdrygnął się. - O co dokładnie pytała? 
- Ty też, sensei? - blondyn jęknął przeciągle, po czym zacisnął powieki, jakby to w jakiś sposób pomagało mu przypomnieć sobie wydarzenia z przeszłości. - Pytała o mnie, o Drużynę 7… A! I pytała też o ciebie, sensei!
- O mnie?!
- Tak, tak! Zdziwiła się, gdy powiedziałem jej że jesteś liderem Drużyny 7! Pytała czy często zostawiacie mnie samego i gdzie lubię spędzać wolny czas. Miła, co nie? 
Kakashi patrzył na podopiecznego, starając się ukryć zaniepokojenie, które dosłownie wylewało się z niego na zewnątrz. Modlił się w duchu, aby to co powiedział Naruto i jego przypuszczenie, nie okazały się prawdziwe. Z drugiej strony nawet się cieszył, że chłopak jest dosyć mało spostrzegawczy i jeszcze nie wyczuł zagrożenia. 
- Naruto, jeśli ją znowu spotkasz to absolutnie z nią nie rozmawiaj. 
- Dziwne… 
- Co? 
- Powiedziała coś podobnego. - niebieskie ślepka patrzyły na swojego nauczyciela zdezorientowane. Uzumaki nie miał pojęcia dlaczego sensei i ta turystka zachowywali się tak dziwnie. - Kazała mi natychmiast uciekać, jeśli tylko spotkam ją lub kogoś ubranego w ten spam płaszcz co ona. 
- Płaszcz? Opisz go. 
- Taki długi, z kapturem… czarny w jakieś wzorki, dattebayo. Nie pamiętam jakie…
- Czerwone chmury? - modlił się, aby chłopak zaprzeczył. 
- Tak! Ale… skąd sensei wiedział? 
- Kobieta którą spotkałeś prawdopodobnie ma złe zamiary w stosunku do ciebie i wioski. Porozmawiam z Hokage, a tymczasem ty idź do domu i już dzisiaj nie wychodź. - jego najczarniejsze myśli się potwierdziły. 
Kobieta, którą spotkał Naruto prawie w stu procentach należała do Akatsuki. Hatake słyszał już od nich nie raz, a ostatnia rozmowa na ten temat odbyła się z Jiraiyą. Niestety na temat członków tej organizacji, wioska nie miała zbyt wielu informacji. Pewne jednak było to, że są śmiertelnie niebezpieczni i polują na ogoniaste bestie zapieczętowane w ludziach. Na nieszczęście, jedna tkwiła w Naruto… Jednak teraz najważniejsze było to, aby poinformować Hokage o tym co się dzieje. Skoro ludzie z Akatsuki poczynili tak odważne kroki, aby przysłać posłańca do Konohy i zebrać jawnie informacje… musieli mieć poważne plany. 


***


Trzeci jakby przeczuwał, że stało się coś złego… ba, nawet stało się! I nie mowa tutaj o złowrogiej organizacji. Hiruzen miał przykre wieści do przekazania Kakashiemu, jednak wahał się z tym do następnego dnia. Jakże zdziwiła go jego nagła wizyta… 
- Hokage-sama! Jest coś ważnego o czym musi pan wiedzieć. 
- W takim razie słucham. 
- Akatsuki. 
Na to słowo oczy staruszka rozszerzyły się zaniepokojone. Z uwagą wysłuchał jednego z najlepszych shinobi w wiosce i z jeszcze większą precyzją analizował jego słowa. Kilka razy coś zapisał na kawałku papieru, później odpalił fajkę, delektując się jej smakiem zmieszanym z niepokojem. 
- Być może będziesz musiał złożyć ten raport następnemu Hokage. 
- Jak to… co pan ma na myśli?!
- Moi ANBU donieśli mi o niepokojących odkryciach w jednej z kryjówek Orochimaru. Obawiam się iż może on planować zamach na wioskę. - w tym miejscu Kakashi chciał mu przerwać, jednak Hokage uciszył go gestem dłoni. - Teraz to nieistotne, najważniejszy jest Naruto i jego ochrona. Musimy szybko coś wymyślić, aby chłopak mógł sam się bronić, lub znaleźć skuteczne środki jego ochrony. 
- Ale Hokage-sama! Ten zamach… nie można tego bagatelizować! Zbiorę grupę najlepszych ANBU, kilku… znajdziemy Orochimaru i uniemożliwimy mu zamach na wioskę!
- Kakashi! Tak jak mówiłem, teraz to nieistotne i nie zawracaj sobie tym głowy. Zajmijmy się Naruto oraz… Hanare. 
- Hanare? - serce szarowłosego zabiło mocniej.
- Daję ci tydzień na wyciągnięcie z niej informacji. Jej wioska wzięła za zakładnika jednego z naszych zwiadowców. Trwają negocjacje i jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, dokonamy wymiany. Nasz człowiek za ich człowieka. 
- Hanare… - szepnął przerażony. - Ja… Tak jest. 
- Wiem, że z tą kobietą coś cię łączy, Kakashi. I jest mi bardzo przykro, że w taki sposób to musi się zakończyć… Jednak Hanare jest przede wszystkim szpiegiem schwytanym przez nas, a jeśli taka jest cena za uratowanie jednego z naszych ludzi, nie ma co się wahać. 
- Zrozumiałem. 
- Nie wnikam w jaki sposób i co zrobisz aby wyciągnąć z niej informacje nam niezbędne. Daję ci wolną rękę, jeśli rozumiesz o czym mówię. - spojrzał w stronę Hatake spot czapki Kage. 
- T-tak jest. 
- Dobrze. Liczę na ciebie, Kakashi.


***


Trochę krótko, trochę nudno...
Nie pytajcie co się tutaj dzieje, bo ja sama się już
pogubiłam… pisałam ten rozdział chyba z miesiąc, ledwo
składając literki w słowa, a słowa w zdania. Czy lubię Akatsuki?
No uwielbiam ich! To były “dobre” złe charaktery w serii.

No i idzie sesja, ja z tym blogiem w dupiu, z drugim blogiem w dupiu...
Ogólnie to szukam jakiejś dobrej Księgi Czarnej Magii, bo
chyba zaprzedam duszę Luckowi, BO JA NIE WIEM JAK JA ZDAM.

PS. I przy okazji żeby maltretować wszystkich czytających o
komentarze. Zobaczycie, ja Wam się śnić będę i to nie z tej
dobrej strony! ;P

Jak zwykle spanikowana przed sesją,
Frelka




Następny Rozdział

15 komentarzy:

  1. Wybacz, że tak późno, ale już jestem. Walcząc z niechęcią do blogspota i ponownie wdrażając się w te internetowe życie.
    No i Kochana... jaką ja miałam podjarkę z tych naszych kochanych małolatów z drużyny 7 ♥ Ach! Historia idzie w bardzo ciekawym kierunku! I zaczynam też dostrzegać pewne cechy Kakashiego, które wręcz uwielbiam.
    I o lols, ta kobieta w płaszczu Akatsuki, no ta sytuacja mnie położyła na łopatki! Dla mnie to było troszeczkę komiczne xD
    Proszę pani,a co to jest xDDDDDDDDDDDD
    Dobra koniec śmieszkowania XD
    Trzymam kciuki za sesyję XD

    Zaprzedanie duszy Luckowi zapewne skończy się imprezą XD

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wprowadziłam nutkę komizmu, taki był zamysł xD spowodowane to jest moim rozbawieniem z wiedzy jaką posiadam przed sesją.
      Dziękuję, Kochana, wzajemnie. ;**

      impreza jest już zaplanowana... XD

      Usuń
  2. Witam,
    już jakiś czas temu trafiłam tutaj, i trochę przeczytała, co mi się bardzo spodobało, niestety nie mogłam wtedy zostawić po sobie śladu, ale robię to teraz... i zabieram się zaczytanie rozdziału po rozdziale... ale mam pytanie, bo ostatnim razem jak byłam, to miało znacznie więcej rozdziałów, czy coś robiłaś w tym kierunku?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, zmniejszyłam ilość rozdziałów, jednak treść się nie zmieniła. Połączyłam kilka rozdziałów w jeden, dzięki czemu są dłuższe.
      W najbliższym czasie też pojawi się następny... po prostu teraz dosłownie się nie wyrabiam czasowo... :\ ale pracuję nad następnym rozdziałem! ^^
      Również pozdrawiam

      Usuń
  3. Przybyłam tu dla Kakashiego, dobre opowiadania z nim w roli głównej są na wagę złota <3 Początkowo nie mogłam się zabrać za czytanie, myślałam sobie: 18 rozdziałów, toż ja tego w życiu nie nadrobię! I wiesz co? Jak zaczęłam to mnie tak wciągnęło, że dwa dni później mam za sobą całość i rozglądam się za kolejną częścią xD

    To ja może po kolei. Początek był bardzo stonowany, podobało mi się to jak rozwijała się relacja Miyuki i Kakashiego. Tak stopniowo, delikatnie i niewinnie. Nie było w tym nic wymuszonego, wszystko przyszło tak naturalnie.
    A potem... potem to była jazda bez trzymanki. Czytałam jak zabijasz Miyuki i myślałam "no chyba oszalała" xD To było takie... oszałamiające wręcz. Biedny Kakashi, znowu odebrano mu najbliższą osobę, do tego po raz kolejny zginęła z jego rąk, jakby nie patrzeć. Życie nim poniewiera strasznie.
    Potem ta kochanka, całkiem zacny pomysł - sama nie lubię takiego nieskazitelnego Kakashiego, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że on rzeczywiście był w stanie zdradzić. Ale cóż stało się, zdradził, shit happens nie?
    Przyznać muszę, że odcinek fillerowy z Hanare nie podobał mi się jakoś specjalnie, ale bardzo ładnie wplątałaś go w swoją historię. Kakashi to ma pecha do kobiet, jak nie umierają to są szpiegami xD
    Akatsuki! Tak, mam takie przeczucie, że kobietą, która zagadywała Naruto jest Miyuki. Nie wiem, może za bardzo chcę żeby jednak żyła, wstała z martwych jak Taylor z "Mody na sukces". Takie tam, myślenie życzeniowe.

    Szykuje się spora dawka akcji i zawirowań w kolejnych rozdziałach. Czekam na to niecierpliwie!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wow! Bardzo Ci dziękuję za komentarz ^^ właśnie dostałam takiego kopa motywującego, że następny rozdział pojawi się już wkrótce.
      Cóż, pomysł na dalszą historię jest i będę go realizować. A później się zobaczy :)
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Te studia to Cię chyba żywcem zjadły XDDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawie i fajnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkie opowiadania są świetne.

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne te opowiadania, bardzo miło się je czytało. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz całkiem fajne pióro, dobrze się to czyta! :-)

    OdpowiedzUsuń

Autorce będzie bardzo miło, jeśli skomentujesz :)

© grabarz from WS | XX.