Rozdział 12. "Przyłapani."


Dopiero wtedy spostrzegł, że oczy Itachiego wyglądają inaczej niż zwyczajny Sharingan. Domyślał się co to za oczy i aż krew się w nim zagotowała. Itachi właśnie torturował JEGO Miyuki w świecie genjutsu!
Szarpnął Itachim z całej siły przerywając tym samym jego technikę. Następnie wymierzył cios w jego twarz pięścią.
- Ty gnoju! - warknął wściekle i wziął mocny zamach.


Siła jego uderzenia była ogromna. Itachi wypluł trochę krwi, po czym spojrzał pytająco na kapitana. Wiedział, że ten trening może mu się nie spodobać, jednak nie spodziewał się takiej reakcji ze strony Hatake.
- Oszalałeś?
- Ja oszalałem?! Chcesz ją zabić?! - szarowłosy wskazał palcem na klęczącą na ziemi Miyuki. - To że jest odporna na genjutsu nie znaczy, że jest odporna na genjutsu stworzone przez Mangekyō!!!
- Idioci.
Obaj spojrzeli w stronę podnoszącej się dziewczyny. Kakashi z szokiem wymalowanym na twarzy, natomiast Itachi z uśmiechem pełnym aprobaty.
- Nic ci nie jest? - Hatake patrzył na nią ze strachem w oczach.
- Oczywiście, że nie. - podniosła się i wyprostowała, nieco zdyszana. Jednak na jej twarzy dało się zobaczyć zwycięski uśmiech.
Podeszła do leżącego Uchihy i pomogła mu wstać, po czym karcącym wzrokiem zmierzyła Kakashiego.
- Co ty sobie wyobrażasz?
- Ja… przepraszam… - chłopak spojrzał w ziemię niczym skarcony szczeniak.
- Nie mnie przepraszaj, tylko Itachiego.
- Spoko, zachował się jak na faceta przystało. Bronił cię. - Itachi uśmiechnął się przyjacielsko, natomiast na twarzach pozostałej dwójki malowały się cudne rumieńce.
Miyuki ukradkiem spojrzała na kochanka, który zrozumiał jej przekaz. Póki co lepiej było nikomu nie mówić o ich relacjach, które dla nich samych były niejasne.
- Na dzisiaj już skończcie trening. Lepiej nie nadwyrężać wzroku, Itachi. - Hatake przejął pałeczkę i postanowił szybko zakończyć tę niezręczną sytuację.
- Jasne. I tak muszę iść do ojca. - Uchiha pomachał członkom drużyny na pożegnanie i odszedł w swoją stronę.

Hatake podszedł do dziewczyny i chwycił ją za ręce. Na ten gest jej błękitne jak niebo tęczówki zwróciły się na niego.
- Wiesz, że mogło ci się coś stać? - tak czułego tonu się nie spodziewała.
- Nie musiałeś go bić…
- Martwiłem się, bo to mogło się źle skończyć.
- Kakashi… - ujęła jego twarz w dłonie. - We wszystkim co robimy jest ryzyko. A ja nie mam innego sposobu na poznanie własnych umiejętności.
Westchnął w geście kapitulacji.
- Po prostu nie bądź lekkomyślna.
- Po prostu mi zaufaj. - przybliżyła się do niego i odsłoniła granatową maskę do połowy, aby  jej delikatne wargi spoczęły na jego.
Były przyjemnie ciepłe, a pocałunek delikatny jak muśnięcie skrzydłami motyla. Trwał zaledwie kilka sekund, ale dla Kakashiego zatrzymał się czas. Bez zastanowienia zaczął go oddawać z równie silną czułością. Nie chciał tego kończyć, pragnął aby ta chwila trwała wiecznie… Ciepłe usta powoli oderwały się od jego warg i złożyły na nich ostatni pocałunek.
- Dziękuję. - dziewczyna wyszeptała cicho, jednak tak aby ją usłyszał i spowrotem nałożyła mu na twarz granatowy materiał.
- Za co?
- Za to, że się o mnie martwisz.
- To chyba oczywiste, prawda? - spojrzał głęboko w jej oczy.
Miyuki uśmiechnęła się delikatnie, po czym wspięła się na palcach i cmoknęła go w czoło. Był od niej trochę wyższy, dlatego potrzebna jej była ta niewielka gimnastyka.
- To jak z moją wcześniejszą propozycją?
- Propozycją? - brunetka sięgnęła w odmęty pamięci. - Ach, chodzi ci o spanie u ciebie?
- Nie gwarantuję snu… - chwycił ją za biodra i przyciągnął delikatnie do siebie. - … ale jeśli chcesz to nazywać nocowaniem, nie widzę przeszkód.
- Heej, Kakashi!
Nagle z oddali dało się słyszeć znajomy głos męski. Zakochani spostrzegli, że w ich stronę zmierza dwójka znajomych. Odskoczyli od siebie jak oparzeni, jednak nie uszło to uwadze przybyszów.
- No proszę proszę, co ja tu widzę… - wysoki mężczyzna o czarnych włosach patrzył uradowanym wzrokiem to na Kakashiego, to na Miyuki. - Kakashi, nie chwaliłeś się że masz taką uroczą dziewczynę. Ajć! - na jego twarzy dało się zauważyć grymas bólu.
- Ekhem. - stojąca obok niego kobieta cofnęła rękę, która przed chwilą go uszczypnęła. - Dałbyś mu spokój, Asuma. Nie widzisz że ich zawstydzasz?
- Cześć Kurenai, Asuma…
Kakashi i Miyuki czuli się zażenowani zaistniałą sytuacją.
- Co ja to miałem… - Asuma podrapał się po głowie.
- Ech co ja z tobą mam… - jego partnerka pokręciła głową i przejęła inicjatywę. - Idziemy dzisiaj do baru uczcić wyjazd Asumy, dołączycie się?
- Wyjazd? - brunetka spojrzała na parę pytająco.
Nie znała ich za dobrze, spotkali się kilka razy, jednak nigdy dłużej nie rozmawiali. Spojrzała na stojącą przed nią kobietę. Była średniego wzrostu i miała bardzo atrakcyjne, kobiece kształty. Jej długie i czarne, zadbane włosy odbijały promienie słońca. Odznaczała się również żywo czerwonymi oczami. Natomiast Asuma był wysokim i dobrze zbudowanym młodzieńcem. Widać było, że uporczywie zapuszcza brodę, jednak póki co był to skąpy zarost. To było trochę zabawne.
- Czy ja wiem… - Kakashi jak zwykle zaczął marudzić.
- Nie daj się prosić, ze mną się nie napijesz? - Sarutobi użył sprawnej zachęty. - Poza tym, zabierz gdzieś tą swoją dziewczynę, a nie trzymaj pod kluczem.
Brunetka spojrzała na niego z rumieńcami na twarzy, a ten puścił jej oczko. Kurenai tylko zachichotała na ten widok. Widziała że Asuma jest żartownisiem i nie obawiała się o inne kobiety.
- Jeśli nie masz żadnych planów...- szarowłosy spojrzał na ukochaną.
- No to jesteśmy umówieni! - Kurenai klasnęła w dłonie i pożegnała się z towarzystwem. - Widzimy się o ósmej na miejscu!
Krzyknęła z oddali, a Hatake odmachał jej w odpowiedzi że zrozumiał. Nie było mu w smak gdzieś dzisiaj wychodzić, gdyż miał ochotę nacieszyć się uroczą brunetką...
- Chyba się zorientowali, co nie?
- Hmpf… Głupek… - dziewczyna nadęła zabawnie policzki. - Idę do domu.
- Jak to?
- Muszę się przygotować na wieczór. - puściła mu oczko. - W końcu nie możesz się pokazać z byle kim.
- Nawet tak o sobie nie mów.
Miyuki zachichotała i zniknęła za rogiem budynku. Hatake westchnął i ruszył do siebie, aby zdrzemnąć się przynajmniej godzinkę przed popijawą.


***


Kakashi z całych sił próbował namówić Miyuki, aby odebrać ją spod mieszkania i wspólnie pójść na imprezę do baru. Niestety ta pozostała nieugięta i postawiła na swoim, żeby spotkali się już na miejscu.
- Uparta jak zwykle… - gorzka myśl przemknęła przez jego kanały mózgowe.
Gdy dotarł na miejsce zastał już całą trójkę. Asuma siedział z kieliszkiem sake w dłoni i z udawanym zaciekawieniem przysłuchiwał się rozmowie swojej partnerki z brunetką. Natomiast płeć żeńska gorąco dyskutowała o czymś dziwnym, czego Kakashi niestety nie potrafił pojąć.
- Kakashi! - czarnowłosy wstał i objął ramieniem kolegę. - W końcu jesteś… Oszaleć z tymi babami można. Ty wiesz o czym one gadają?
- Oj Asuma, przestań narzekać. - czerwonooka spojrzała na niego i posłała całusa. - Miyuki przynajmniej rozumie kobiece problemy.
- Tak. Proobleemy. - przy drugim słowie wykonał komiczny cudzysłów palcami. - Chodź Kakashi, my po męsku się napijemy!
- Tylko nie przesadźcie! Nie mam zamiaru holować cię do domu.
- Dobrze Kurenai, sam się odholuję. Albo Kakashi mnie odholuje.
- Jeśli razem skończycie pić, to Kakashi cię nie odholuje… - kobieta roześmiała się.
- W takim razie zaufam Miyuki! - Asuma komicznie tupnął nogą, po czym z szarowłosym udali się do baru.
Miyuki patrzyła przez chwilę na plecy Kakashiego, aż Kurenai sprowadziła ją do świata żywych.
- No w końcu faceci poszli… Więc opowiadaj. Od kiedy?
- Co od kiedy? - brunetka była zaskoczona tym pytaniem.
- Od jak dawna jesteście razem oczywiście, hahah!
- Aach… - Miyuki spojrzała w swój kieliszek, po czym na powrót przeniosła wzrok na Kurenai. - W sumie to nie wiem… teoretycznie od wczoraj.
- Teoretycznie? Jak to jest teoretycznie - czarnowłosa była wyraźnie rozbawiona. - Poza tym jak to od wczoraj, przecież Kakashi od chyba miesiąca wlepiał w ciebie gały jak wół w malowane wrota.
To zaskoczyło brunetkę, a jednocześnie spowodowało u niej atak śmiechu.
- Nie zarejestrowałam tego wołowego wzroku, ale dopiero wczoraj mnie pocałował.
- Co za gamoń… miał odwagę tak długo czekać! Z tego co wiem nie tylko jemu wpadłaś w oko.
- Masz na myśli… - nie było dane jej dokończyć.
- Witaaaaam piękne panie! - donośny krzyk Gaia dało się słyszeć zapewne aż przy granicach Kraju Onia…
Gwar w barze na chwilę ucichł, a gdy ludzie zorientowali się że to TYLKO Zielona Bestia Liścia, na powrót zrobiło się gwarno.
- No masz… Witaj Gai. - wysoka kobieta wstała i przytuliła mężczyznę w powitalnym geście.
Widząc to przywitanie, Miyuki zrobiła to samo. Jednak odrobinę dziwiła ją wylewność tych ludzi. Dziwiła, a zarazem bardzo im zazdrościła tak bliskich relacji między sobą. Po chwili zdała sobie sprawę, że przed chwilą również zbliżyła się do nich w ten sam sposób i aż poczuła przyjemne ciepło w okolicy serca. Być może było to wypite sake, a może radość?
- Faceci są tam przy barze, więc myślę że wolisz do nich dołączyć.
- No raczej! Ale nie martwcie się, zaraz do pań wrócimy!
I tak potuptał do siedzących przy barze Kakashiego i Asumy. Z czasem przybyło jeszcze kilku znajomych i wszyscy wspólnie świętowali nadchodzącą podróż Asumy, który został przyjęty jako jeden z Dwunastu Strażników Ninja. Podczas gdy większość zajęta była swoimi kieliszkami i rozmowami o mało interesujących rzeczach, Sarutobi przysunął się do Kakashiego i dolał mu do kieliszka sake.
- Stary, jak mnie spijesz to Miyuki do mnie dziś nie przyjdzie.
- Wybacz, że psuję ci twoje seksualne plany. Musisz zostawić wasz pierwszy raz na inny wieczór, przykro mi.
Obaj byli już nieźle podpici, lecz Asuma dostrzegł na twarzy przyjaciela zadziorny błysk.
- No chyba że nie pierwszy… - odstawił butelkę z procentami, po czym uniósł swój kieliszek aby stuknąć się z Hatake. Ten nie czekał długo, tylko odpowiedział mu tym samym.
- Za drugie razy…
- Za drugie razy…
I obaj wypili za jednym wychyleniem zawartość naczyń. Nie wiedzieli że od pewnego czasu obserwują i przysłuchują się im dwie kobiety. Na treść ich toastu twarz jednej z nich przybrała buraczany kolor, natomiast druga chlasła* się z pełnej ręki w czoło.
- Co za kretyni… - Kurenai jednak włożyła w swojego face palma za dużo siły i teraz musiała rozmasować szczypiące miejsce.
- No…
- Swoją drogą, nie chwaliłaś się że już spaliście ze sobą.
- Bo nie myślałam, że ten głupek wszystko wypapla… - Miyuki schowała twarz w dłoniach.
- Czekaj… chodzicie od wczoraj, więc albo byliście seks-przyjaciółmi, albo przespaliście się wczoraj. Dobrze mówię?
- To drugie…
Kurenai klasnęła w dłonie i podała brunetce jej kieliszek, który wcześniej napełniła.
- Jeszcze trochę i oni będą musieli holować nas…
- Raz nam się należy! - kobiety stuknęły siękieliszkami. - Za nas!
Jednak zanim wychyliły kolejnego shota, Kurenai zbliżyła się do Miyuki i szepnęła do niej.
- A tak między nami, to za świetnych kochanków!
No tak, to był świetny toast. Dziewczyny świetnie się bawiły i nawet nie zauważyły w którym momencie upiły się bardziej od swoich partnerów. Jedynie bardziej pijany był od nich Gai, który zgonował pod stołem. Dwaj mężczyźni spojrzeli na swoje partnerki i zgodnie stwierdzili, że czas do łóżek.
- Widzisz stary, jednak będzie nocować u ciebie… - Asuma spojrzał z lekkim uśmiechem najpierw na Miyuki, a następnie na Kakashiego.
- Więc są jakieś plusy...
- Ja was słyszę. - brunetka uśmiechnęła się półprzytomna do szarowłosego, po czym chwyciła kieliszek który podała jej Kurenai.
- Kotku, myślę że powinniśmy iść już do domu. - chciał zabrać od niej alkohol, jednak nie pozwoliła mu na to i szybko wypiła zawartość kubeczka.
Kakashi westchnął rozbawiony jej zachowaniem, po czym podał jej rękę i pomógł wstać od stołu. Asuma nie miał już tak łatwo, gdyż ten ostatni łyk napoju był dla czarnowłosej morderczy i biedna zasnęła na stole.
- No masz ci los… twoja laska upiła moją.
- Świat się przewraca. - Hatake roześmiał się. - A co z Gaiem?
- Spoko, chłopaki się nim zajmą. Trzymajcie się i powodzenia!
- Tobie też.
Spokojnym krokiem skierowali się w stronę domu Kakashiego. Nie była to łatwa trasa, gdyż oboje byli pod wpływem alkoholu i ich drogę można było skwitować krótkim zdaniem: Od chodniczka, do trawniczka. Jakoś jednak dotarli na miejsce, ale w tem Uzumaki stanęła w miejscu i za cholerę się nie ruszy.
- Co się stało? Czemu się zatrzymałaś?
- Bo ja chcę do siebie.
- Miyuki… jest grubo po północy. Było wcześniej mówić…
- No ale… - dziewczyna posmutniała, jej emocje były spotęgowane ilością procentów we krwi. - Teraz jestem pijana i mnie wykorzystasz…
- Słucham? - szarowłosy prawie się opluł ze smiechu. - Co ty pleciesz?
- No bo mówiłeś rano… A teraz ja jestem pijana…
- Więc to jest pretekst żeby się z tobą przespać? Serio myślisz że mógłbym tak postąpić? - ujął jej twarz w dłonie i spojrzał w zamglone oczy.
- Nie! - jej opór zniknął i dała się wprowadzić do środka. - Ale jakbyś mnie chciał wykorzystać, to ja nie będę sprawiać oporów… i to nie przez alkohol.
- Co ja z tobą mam… - uśmiechnął się na jej słowa, po czym chwycił mocno i podniósł. - Idziesz do łóżka, spać.
Powoli zaniósł ją do swojej sypialni i położył na łóżku. Ta jak na rozkaz zdjęła ubrania i w samej bieliźnie rzuciła się na miękką pościel. Kakashi spojrzał na nią z uczuciem, po czym poszedł po butelkę wody. Czuł, że rano może się przydać. Później sam rozebrał się do bielizny i po cichu ułożył obok dziewczyny.


Ranek przywitał ich silnym bólem głowy i ogólnym wysuszeniem, oboje. Tak, to się nazywa kac. Kakashi obudził się i spostrzegł, że jego druga połówka nie śpi, ale życiem tego nazwać też nie można było. Leżała na brzuchu z w pół otwartymi oczami, jedna ręka zwisała jej z łóżka i dzielnie trzymała butelkę wody. Musiał przyznać, że był to zabawny widok.
- Nigdy więcej nie pozwól mi pić… przynajmniej nie w takich ilościach. - jej słaby głosik również podpisywał się pod tą myślą.
- Wedle życzenia.
- A tobie nic?
- Ja jestem jak młody bóg. - chłopak przeciągnął się i podniósł ręce za głowę ze zwycięskim uśmiechem na ustach.
- Super… - brunetka wstała i powlokła swe zwłoki do łazienki, w celu zmycia z siebie wstydu wczorajszej nocy.
Kakashi odprowadził ją wzrokiem, po czym stwierdził że ulży swojej miłości w cierpieniu i przynajmniej zrobi jej dobre śniadanie. W południe… Ale śniadanie. Szybka czerwona herbatka, idealna na nadwyrężony żołądek oraz lekkie kanapeczki. Gdy Miyuki wyszła z łazienki czuła się znacznie lepiej. Jej brzuch wciąż nie wykazywał pełnej sprawności, jednak ciało było już w lepszej kondycji.
Weszła do kuchni i zastała przyjemny widok. Kakashi podszedł i tylko cmoknął ją w policzek, po czym sam zniknął w łazienkowym pomieszczeniu. To tak mały gest, a ile ciepła może wywołać… Usiadła przy stole delektować się świeżym zapachem ciepłego płynu w kubku. Nie była przekonana co do wrzucania do swojego żołądka jakichkolwiek pokarmów, jednak miała świadomość, że coś zjeść musi. Jedna mała kanapeczka i jej organizm dał wyraźny znak, że już wystarczy. Podparła głowę na łokciach i spojrzała przez okno. Czuła wstyd… wypiła stanowczo za dużo, jednak w jakże miłym towarzystwie! No i dziękowała w duchu, że w domu Kakashiego posiada swoją szczoteczkę i zawsze mogła się odświeżyć. Zwłaszcza po tak burzliwej nocy wypełnionej sake… Usłyszała lekkie skrzypnięcie drzwi łazienki, co oznaczało że Hatake zaraz pojawi się obok niej. Oparła głowę o stół, jednocześnie chowając ją w opartych na blacie ramionach.


Czuł się znacznie lepiej niż Miyuki, jednak również męczył go nieprzyjemny ból głowy. Powoli przekroczył próg kuchni i widząc rozlaną na kuchennym stole dziewczynę, uśmiechnął się troskliwie. Podszedł do niej i położył dłonie na jej ramionach, delikatnie uciskając i masując jej bark. Reakcją na jego dotyk było ciche mruknięcie pełne zadowolenia.
- No niestety, za chwile słabości trzeba odpokutować. - szepnął jej do ucha, po czym delikatnie cmoknął w policzek.
- Nic mi nie jest…
- No widzę właśnie. - przejechał dłońmi w okolice łopatek. - Po prostu jesteś słabsza. - zarechotał pod nosem.
- Bardzo śmieszne. - spojrzała na niego ukradkiem, po czym wróciła do poprzedniej pozycji. - Oczywiście nie mogłeś wyjść spod prysznica ubrany…
Fakt. Kakashi obecnie odziany był jedynie w bokserki. Tak naprawdę dziewczynie to ani trochę nie przeszkadzało. Lubiła jego ciało. Jednak za każdym razem jak ten, miała ochotę się na niego rzucić i poczuć ciepło jego ciała.
Chłodne dłonie zjechały jeszcze niżej. Miyuki zamknęła oczy pod wpływem przyjemnego uczucia.
- Wiesz o czym pomyślałem?
- Zapewne o czymś zbereźnym.
- Nie do końca, ale… - przeniósł dłonie na jej brzuch, by po chwili zjechać nimi na wewnętrzną stronę ud.
- Ok, ok. Więc o czym pomyślałeś? - pod wpływem jego dotyku czuła przyspieszone bicie własnego serca.
Kakashi wydał z siebie pomruk niezadowolenia.
- Może powinnaś porozmawiać z Kurenai? Ona specjalizuje się w genjutsu, może da ci kilka wskazówek.
- Naprawdę? - dziewczyna ożywiła się i spojrzała na ukochanego. - To nie jest zły pomysł.
- Po południu idę do Trzeciego, więc możesz wyjść razem ze mną i ją odwiedzić.
- Jeśli będzie na siłach trzeźwo myśleć… - w głowie Miyuki pojawiły się urywki z wczorajszego wieczoru.
- Bardziej bałbym się o to w innym kontekście. Asuma za kilka dni wyjeżdża, więc zastanawiam się czy dał biednej Kurenai chwilę wytchnienia. - parsknął śmiechem.
- Jesteście obaj siebie warci. - brunetka pokręciła głową, jednak również czuła się rozbawiona.
- Aż taki zły jestem? - mruknął zaczepnie.
- Do przeżycia. - wstała i powoli podeszła do niego, aby po chwili zarzucić mu ręce za szyję. - Zbyt seksowny. - dodała szeptem.
- Dobrze wiedzieć.
Kakashi objął ją w pasie i przysunął mocniej do siebie. Zbliżył usta do jej i złożył na nich czuły pocałunek. Para trwała w objęciach pewną chwilę, delektując się sobą nawzajem. Nagle ich sielankę przerwało pukanie do drzwi. Kakashi niechętnie oderwał się od malinowych ust i ruszył w stronę drzwi. W głowie układał najokrutniejsze tortury dla tego, kto śmiał przerwać mu w takiej chwili.
- Świetnie, że jesteś! - gdy tylko chłopak otworzył, do jego domy wparował Gai. Minął go w progu i udał się do dużego pokoju. - Dużo myślałem nad tobą i nad sobą i nad Miyuki.
- Gai… - Kakashi chciał zatrzymać przyjaciela, aby ten nie palnął czegoś głupiego.
- Nie, nie. Daj mi dokończyć. Z racji tego, że jesteś moim odwiecznym rywalem, postanowiłem wyzwać cię na nasz kolejny pojedynek.
- Rozumiem, ale…
- No nie przerywaj mi. - Gai nie dał przyjacielowi dojść do słowa. - Postanowiłem, że naszym kolejnym pojedynkiem będzie randka z Miyuki!
Hatake stanął jak wryty, patrząc na ubranego w zielony kombinezon chłopaka. Zastanawiał się, czy mu się przesłyszało, a może Gai do reszty zgłupiał, czy raczej to był żart.
- Znaczy… ty tak serio?
- No oczywiście! - skrzyżował ręce na piersi. - To, że masz większego wcale nie oznacza, że się jej spodobasz. Brak ci siły młodości!
Nie wiedział jak poinformować przyjaciela, że w sumie to już wygrał ten pojedynek. Poza tym nie wiedział czy walkę o uczucia dziewczyny można zaliczyć do jednego z nich. Na ich nieszczęście całej rozmowie przysłuchiwała się sama zainteresowana i była w nie mniejszym szoku.
- Gai…
- Nie chcę słyszeć odmowy!
- Gai.
- To będzie płomienna rywalizacja!
- Gai!
- Obawiam się, że to kiepski pomysł. - delikatny głos dziewczyny przerwał ten nieudany dialog, wprawiając Gaia w zakłopotanie.
- Miyuki? Ty tutaj?
- Próbowałem ci to cały czas powiedzieć. - Kakashi chwycił się za głowę i pokręcił nią z dezaprobatą.
Brunetka wyłoniła się z kuchni i podeszła do dwójki w salonie. Patrzyła to na jednego, to na drugiego.
- Miyuki, to nie tak… - szarowłosy chciał jej wyjaśnić, udobruchać, jednak nie dała mu dokończyć.
- Już pominę fakt, że kwestię umawiania się ze mną uważacie za jakąś rywalizację. Raczej skupię się na tym, że obecnie taki pojedynek nie ma sensu. - spojrzała znacząco na Kakashiego.
Ten pod wpływem jej wzroku poczuł ciarki na karku. Czuł, że ma powiedzieć koledze prawdę na ich temat i to w tej chwili.
- Taaa… bo widzisz Gai. Miyuki tak jakby jest moją dziewczyną.
- Tak jakby? - głos zarówno brunetki jak i czarnowłosego zgodnie zabrzmiały w pomieszczeniu.
Wzrok jej błękitnych oczu i zdezorientowane spojrzenie Gaia peszyły młodego Hatake. No ale co zrobić. Wzruszył ramionami i spojrzał przepraszająco na zgromadzonych.
- No chyba że tak! - Gai podskoczył i przyspieszonym krokiem ruszył do wyjścia. Czuł że powinien ich teraz zostawić, a raczej oddalić się dla własnego bezpieczeństwa. - W takim razie muszę wymyślić inną rywalizację.
- Ta… odprowadzę cię…
Dwójka mężczyzn udała się do drzwi wyjściowych, zostawiając Miyuki samą. Gdy znaleźli się już w bezpiecznej odległości, Might zbliżył się do rywala w celu szepnięcia mu na uszko kilku rzeczy.
- Nie chwaliłeś się!
- A czym się miałem chwalić!
- Ciszej!
Ich konwersacja wyglądała co najmniej komicznie, gdy obaj stali blisko siebie z przyłożonymi rękami do ust i “krzyczeli” szepcząc.
- Myślałem, że się domyślisz po wczoraj.
- Byłem pijany jak bela!
- Moja wina?
- Ech… - Gai wyprostował się i uśmiechnął szeroko. - W każdym razie moje gratulacje. Ten pojedynek też wygrałeś.
- He?
- O jej względy.
- Nie biorę tego w ten sposób…
- Życzę wam powodzenia!
Odchodząc w swoją stronę podniósł rękę i pomachał Kakashiemu na pożegnanie. Ten westchnął z ulgą, że tak się to wszystko skończyło i zamknął drzwi. A przynajmniej wydawało mu się, że to koniec. W pokoju zastał brunetkę z rękami opartymi na biodrach.
- Kochanie? - spojrzał na nią lekko zaniepokojony jej postawą.
- Tak jakby?
- Słucham?
- “Tak jakby” jestem twoją dziewczyną? - palcami zrobiła typowy cudzysłów.
- No tak, głupio zabrzmiało…
- Delikatnie mówiąc. - Miyuki westchnęła. - Kakashi, traktujesz nas poważnie?
- No oczywiście! - podszedł do niej prędko i chwycił za ramiona, jednocześnie patrząc głęboko w jej oczy. - To jest dla mnie o wiele bardziej niż na poważnie.
Uzumaki patrzyła w oczy ukochanego. Tak naprawdę się z nim droczyłą, gdyż doskonale słyszała każde słowo z ich rozmowy przy drzwiach. Podniosła dłoń i delikatnie palcami obrysowała linię wzdłuż jego maski. Podziwiała każdy centymetr jego twarzy, ciała, postawy. Każdy ten centymetr kochała. Zbliżyła swoją twarz do jego i przez cienki materiał pocałowała usta chłopaka.
- A tak swoją drogą, to nie chcę nawet się domyślać w jaki sposób dowiedzieliście się, że masz większego…
Na te słowa Kakashi parsknął śmiechem. Fakt, kiedyś jedną z ich konkurencji było porównanie swoich rozmiarów. Uszanował jednak wolę dziewczyny i nie poinformował jej o tamtych wydarzeniach. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Czuł się cudownie w jej towarzystwie. Jego umęczona dusza i zranione serce w końcu znalazło kogoś, kto potrafił ukoić ból. W końcu znalazł kogoś, kogo pragnął chronić za cenę nawet własnego życia.
Kochał ją całą. A ona kochała jego.
- No dobrze… - brunetka delikatnie odsunęła się od przyjemnego ciepła. - Będę się zbierać.
- Dlaczego? - ta informacja nie zachwyciła Kakashiego.
- Bo mam swoje mieszkanie? - roześmiała się.
- Myślałem, że zostaniesz do później i razem wyjdziemy.
- Wybacz, chcę skoczyć do siebie i ogarnąć bałagan. - uśmiechnęła się ciepło, maskując swoje kłamstwo.
- Skoro musisz…
Widząc jego smutne oczka Miyuki zaśmiała się. Kakashi wyglądał uroczo. Wspięła się na palce, po czym zdjęła z twarzy chłopaka granatowy materiał i pocałowała szarowłosego. To było dla niego jak lizak dla małego dziecka. Jednak na jego rozczarowanie, pocałunek nie trwał długo. Odsunęła się od jego ust i opuszczając jego rezydencję pomachała radośnie.
Nie mógł nic zrobić. Miyuki była wyjątkowo uparta, ale przecież nie mógł jej zatrzymywać. Inną sprawą było to, że najchętniej zamknąłby ją w jednym pokoju i trzymał tam tylko dla siebie. Ale niestety nie mógł tak zrobić. Nałożył maskę z powrotem na swoje miejsce i zorientował się, że jego organizm pragnął więcej niż ten krótki całus. Spojrzał w dół…
- Cholera… - teraz jedyne co mógł dla siebie zrobić, to zajść pod prysznic i dać upust emocjom.


***


* chlasła - to po prostu uderzyła, taki facepalm. Nauczę ja Was gwary XD


Nie dość że zboczeni, to alkoholicy XD nie pytajcie
co mną kierowało przy pisaniu tego, bo nie wiem.
Wszyscy nawaleni, prawdziwi shinobi, zawsze w pełnej
gotowości do walki!
I wybaczcie za to niemałe opóźnienie z postem, ale
zwyczajnie zapomniałam. Weekend był mocno zakrapiany, więc
nie miałam kiedy dokonać korekty.
Ogólnie dobija mnie pogoda, brat, były przyjaciel
i Kraków. I brak kasy xD biedne studenciaki.
♥♥♥


Frelka



2 komentarze:

  1. Czytałam dzisiaj takimi urywkami, że aż się denerwowałam, bo mi co chwila przerywali.
    W ogóle Kocie, weź się za dialogi, bo momentami leżą xD Nie będę niczego innego wytykać, bo mi się nie chce i przejdę do treści.
    Wprowadzenie Asumy i Kurenai urocze, kochane. Bardzo się ucieszyłam z tej rozkosznej parki, bo serio ja nadal płaczę jak pomyślę o śmierci Asumy. Nadal.
    Kolejna rzecz - impreza xD Bajlando, uzupełniłaś mój apetyt na takie sceny, nie wiem dlaczego, ale ostatnio mnie jarają.
    No i ta rozmowa o Kakashim i Miyuki, że co to tam właściwie miedzy nimi jest... oczy miałam jak pięć złotych, ja nie wierzyłam, że to się dzieje, że oni tak otwarcie o tym gadali. GDZIE TU WSTYD XD cokolwiek, nie ważne, że byli pijani xD
    I ta Miyuki... o matko, ja o mało nie wyplułam herbaty jak przeczytałam, że ona się boi, że on ją wykorzysta, tak lekko mówiąc xD No śmiechłam mocno.
    Ty mi serwujesz ostatnio dobrą dawkę tej pary, Kakashi to jakiś obłęd jest... te jego zboczone żarty i w ogóle. Nie mogę do tego przywyknąć ;/
    KOLEJNY PONIEDZIAŁEK TUŻ TUŻ
    MAM NA CIEBIE OKO!
    Buziaki Kochana ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo wiem, przepraszam za dialogi ale mam taki zastój myślowy, że nie wiem jak się zmobilizować. Brak mi motywacji, weny, pomysłów.
      Cóż, co do wydarzeń to wiem że mnie nosi xD jak się ogarnę, dam znać :(

      Usuń

Autorce będzie bardzo miło, jeśli skomentujesz :)

© grabarz from WS | XX.