Wieczór był dosyć chłodny, jednak na niebie nie było żadnej chmury. Jasne gwiazdy i księżyc w pełni oświetlały ulice śpiącej wioski. Przez jedną z nich, wolnym krokiem maszerował Kakashi. Nagłe pojawienie się ANBU w jej mieszkaniu, wezwanie przez Hokage… to wszystko nie dawało mu spokoju. Martwił się. Postanowił, że nie wróci do domu, tylko poczeka na przyjaciółkę gdzieś w okolicach siedziby Hokage. Chciał być przy niej, móc ją pocieszyć, przytulić, być oparciem. Tak jak ona była dla niego. Nagle dostrzegł znajomą postać na jednej z ławeczek.
Bezszelestnie zajął miejsce obok brunetki i spojrzał na nią z zaciekawieniem. Patrzyła w księżyc, którego blady blask delikatnie oświetlał jej buzię. Nie wyrażała nic. Obojętnie wpatrywała się w srebrzysty punkt. Położył chłodną dłoń na jej, spoczywającej na kolanach.
- Miyuki, wszystko w porządku?
- Dlaczego wszyscy mnie o to pytają. - odpowiedziała po chwili.
- Słucham?
- Nieważne… - westchnęła nie odrywając wzroku od księżyca. - Mój wujek i ciocia nie żyją.
- Przykro mi.
- A mi chyba nie. - przeniosła obojętne oczy na przyjaciela. - Nic nie czuję. Smutku, żalu, tęsknoty. Nic. Oni byli dla mnie zupełnie obcy, nawet nie chcieli mnie poznać.
- Rozumiem… zginęli na misji?
- Nie. - znów wbiła wzrok w niebo. - Zniszczyła ich ta sama moc, która zniszczyła moją wioskę.
Wzmocnił uścisk dłoni nakłaniając przyjaciółkę, aby na niego spojrzała.
- Odprowadzę cię do domu.
- Jasne. - jak ręką odjął jej dziwny spokój odszedł w niepamięć i zastąpiła go pozytywna energia. - Więc chodźmy.
- Jesteś pewna że z tobą wszystko w porządku? - Kakashi nie wiedział co spowodowało tą nagłą zmianę, ale trochę go to bawiło.
- Tak. Po prostu zbyt wiele się dzisiaj wydarzyło, nie ma sensu się tym przejmować. - uśmiechnęła się delikatnie.
Chłopak wstał i zrównał się z nią krokiem. Szli powoli, w ciszy, jednak Kakashi co jakiś czas zerkał na Uzumaki. Zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji w jakiej się znalazła i nie uwierzył do końca w jej obojętność. Jednak ta cisza między nimi… była dobijająca.
- Jutro dołączy do nas nowy członek ANBU.
- Oooo. - zaciekawiła się. - A któż to taki?
- Uchiha Itachi.
Na dźwięk tego nazwiska brunetka zatrzymała się nagle.
- Uchiha…? - wiedziała co to oznacza. Sharingan. Pamiętała co Kakashi potrafił zrobić będąc w posiadaniu tej mocy.
- Spokojnie, nikt nie wie o tym co się wtedy wydarzyło. Nikt nie przejmie nad tobą kontroli, nie musisz się martwić.
- Rozumiem. - spojrzała przed siebie dostrzegając, że znajdują się już pod jej mieszkaniem. - Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. To miłe.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się ciepło. - To do zobaczenia jutro.
- Tak… - szybko doskoczyła do niego i cmoknęła go w policzek. - Do zobaczenia.
I zniknęła za drzwiami budynku, zostawiając wykolejonego z torów Kakashiego. Dotknął policzka w miejscu gdzie przed chwilą czuł ciepło jej pocałunku. Dziękował w duchu że jest ciemno i nie widać jego rozpalonych do czerwoności policzków.
***
- Ten przeklęty Hiruzen myśli, że ja nic nie wiem?! - mężczyzna uderzył drewnianą laską o kamienną podłogę. - Ma mnie za głupca! Ale to nie ja tu jestem głupcem, oj nie.
- Panie Danzo?
- A to wszystko dzięki tobie, Hiwabe. Mój ty przekaźniku informacji. - uśmiechnął się złowieszczo.
- Tak jak pan rozkazał.
- Cenię cię jako lojalnego podwładnego. Odpracowałeś swoją niekompetencję podczas walki z tą dziewczyną.
Danzo podszedł do stojącego w rogu pomieszczenia fotela i rozsiadł się w nim.
- Jeszcze zniszczę ten jej piękny sen o życiu w Liściu.
- Co pan zamierza?
- Wszystko w swoim czasie, mój drogi. Póki co niech ta cała Miyuki cieszy się życiem, niech pląsa sobie po ulicach mojej wioski. A gdy będzie już tak rozanielona tym wszystkim, ja zniszczę wszystko co kocha!
***
- Przedstawiam wam nowego członka Drużyny Ro. Itachi Uchiha.
Po tym przedstawieniu przez Hatake, Itachi przywitał się z nowymi towarzyszami. Rozejrzał się wśród nowych masek.
- Witaj, ja nazywam się Uzumaki Miyuki. - brunetka kiwnęła głową do nowego, po czym spojrzała na resztę grupy. - To jest Tenzō, Hayate i Yūgao.
- Mnie już znasz. - Kakashi dokończył. - Ok, jako że Hokage nie ma dla nas dzisiaj żadnej misji, chciałbym abyście poświęcili część tego dnia na trening. Itachi, ty pójdziesz ze mną i Miyuki. Chcę zobaczyć co potrafisz.
- Zrozumiałem.
Reszta grupy udała się w swoją stronę, natomiast wymieniona trójka została na placu treningowym, gdzie Kakashi wraz z Miyuki oceniali umiejętności Itachiego. Pomimo zapewnień szarowłosego, widok Sharingana budził w brunetce uczucie niepokoju. To była automatyczna reakcja na widok tych oczu. Tym bardziej u tak niesamowitego ich posiadacza. Itachi okazał się świetnie władać bronią shinobi, każdy kunai i shuriken zawsze trafiały w sam środek. W walce wręcz również niczego mu nie brakowało, nie mówiąc już o legendarnych umiejętnościach wzrokowych klanu Uchiha.
Po treningu Kakashi poszedł pod prysznic, natomiast młody Uchiha postanowił wykorzystać tą chwilę na rozmowę z brunetką.
- Miyuki? - wyjrzał zza szafek.
Dziewczyna nie spodziewała się tego i aż podskoczyła lekko.
- Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć.
- Nie nie, nic się nie stało. - uśmiechnęła się delikatnie. - O co chodzi?
- Dopiero do was dołączyłem i chciałem cię poprosić, abyś ze mną trochę potrenowała. Chciałbym poznać wasz styl walki.
- Ja? - wskazała na siebie palcem zaskoczona. - Kakashi jest ode mnie znacznie lepszy, chyba więcej cię nauczy.
- Czy ja wiem… - podszedł do Miyuki i szepnął do niej. - On jest trochę straszny.
- Słucham? - roześmiała się.
- Roztacza wokół siebie dziwną barierę…
- No dobrze, w takim razie pomogę ci.
- Dziękuję. To widzimy się dzisiaj o 18 na placu treningowym?
- Jasne.
Nie wiedzieli, że końcówce ich rozmowy przysłuchuje się Hatake, który nie wiedział dlaczego, ale poczuł dziwne ukłucie w sercu. świadomość spotkania miyuki z Itachim strasznie piekła jego duszę, niczym rozżarzony węgielek. Zazdrość?
***
Następny dzień rozpoczął się wcześnie. Drużyna Ro dostała zadanie od Trzeciego, które polegało na wyeliminowaniu wroga na granicy kraju. Punktualnie o 6 rano wszyscy członkowie grupy stawili się na dachu budynku siedziby głównej. Miyuki już na początku zauważyła dziwne zachowanie swojego przyjaciela. Szarowłosy był cichy i oziębły, nawet się z nią nie przywitał!
- Hej, wszystko w porządku? - Uchiha podszedł do brunetki. - Wyglądasz jakby cię coś gryzło.
- Nie, po prostu…
- Proszę o ciszę! - nagły i donośny ton Hatake uciszył wszystkich. - Mamy do wykonania bardzo ważną i niebezpieczną misję. Macie się skupić na pracy i tylko na niej.
Tutaj wymownie spojrzał na Miyuki i Itachiego, których ten wzrok zupełnie zbił z tropu.
- Co… o co mu chodziło?
- Nie mam pojęcia… - dziewczyna patrzyła zaskoczona na przywódcę. - Później spróbuję z nim porozmawiać.
Nie przedłużając, grupa ANBU ruszyła przed siebie. Kakashi narzucił bardzo szybkie tempo, co już samo w sobie było dziwnym zachowaniem u niego. Miyuki zostawała na tyłach grupy i patrolowała okolicę w poszukiwaniu obcej chakry, co chwile jednak zerkając na plecy szarowłosego. Mogłaby przysiąc, że przez chwilę widziała jak powietrze wokół niego zamarza… taki był nieprzyjemny dzisiaj. Nie odezwał się do niej przez całą misję. Jedyne co dane było jej usłyszeć, to oschłe rozkazy.
Po wykonaniu zadania, Kakashi zarządził przerwę i rozbicie obozu. Sam poszedł na patol. Brunetka uznała to za dobrą okazję do rozmowy, więc gdy tylko zniknął z obozowiska, udała się za nim.
- Powinnaś zostać w obozie i pomóc.
- Co się z tobą dzisiaj stało?
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi. Wykonuję tylko swoją misję. - jego ton pozostawał równie zimny, jak na początku dnia.
- Właśnie o to. - położyła dłoń na jego ramieniu, zmuszając tym samym do zatrzymania się. - Traktujesz mnie jak powietrze, jesteś nieprzyjemny… coś się stało?
- Czy coś się stało? - strącił jej rękę i spojrzał w oczy. - Nic się nie stało. Po prostu wkurwia mnie nieprofesjonalizm.
- Słucham? Twierdzisz że jestem nieprofesjonalna? - nie wierzyła własnym uszom.
- Tak. Zamiast myśleć o misji ty się migdalisz z kolegą z drużyny. I do tego młodszym!
Brunetka patrzyła na chłopaka oczami wielkości pięciozłotówek. Nie wiedziała czy się przesłyszała, czy może Kakashi dostał wysokiej gorączki i majaczy.
- Czy ty jesteś zazdrosny?
- Nie! Masz po prost zająć się pracą, a nie amorami!
- Więc twierdzisz, że taka jestem. Że wolę, jak to ująłeś, migdalić się z młodszym i zdolnym chłopakiem, niż pracować. A może masz ostrzejsze określenie na języku, hę?
I tu zorientował się że przegiął. Uraził ją. Powiedział o kilka słów za dużo. A teraz dziewczyna w której się kochał, była na niego wściekła.
- To nie tak, źle mnie zrozumiałaś.
- Nie, sądzę że zrozumiałam cię idealnie. - szybko otarła załzawione oczy, aby nie pozwolić słonym kroplom na cieczkę. - Idę sprawdzić z drugiej strony…
- To znaczy gdzie?
- Gdzieś gdzie nie ma ciebie.
Czuła się fatalnie. Nie sądziła że Kakashi będzie zdolny do takich słów, a co gorsza do takich wniosków. Odwróciła się na pięcie i już miała opuścić to miejsce wypełnione jego obecnością, gdy nagle Hatake złapał ją mocno za rękę i przyciągnął do siebie. Nim zorientowała się w tym wszystkim, poczuła ciepłe wargi chłopaka na swoich. To było tak drastyczne i niespodziewane… zadziałało jak uderzenie młotkiem w głowę. Spowodowało szum i jej zawroty, ale było przyjemne. Po krótkiej chwili, która dla Miyuki trwała stanowczo za krótko, oderwał się od nie.
- Chyba masz rację, jestem zazdrosny.
Nim odzyskała świadomość, Kakashi stał już od niej w odległości kilku kroków.
- Nic mnie nie łączy z Itachim.
- Mhm.
- Poprosił mnie tylko o trening.
- Nie wnikam.
- Kakashi… - westchnęła i pokręciła głową. - Dzięki temu dowiedziałam się, że jestem odporna na genjutsu.
***
Mokuton: Daijurin no Jutsu* - Uwolnienie Drewna: Technika Wielkiego Lasu
No i skończyłam… :( przepraszam Was za tą
wpadkę z usunięciem posta. Ten na pewno różni się
nieco od pierwszej wersji, no ale nie byłam w stanie
napisać go identycznie… Ogólnie sens jest ten sam,
co poprzednim razem. I jest krótszy, bo jego połowa wylądowała
w poprzednim poście… ale już ogarnęłam porządek i
możecie cieszyć się względnym ogarnięciem xD
A i tak nawiasem mówiąc, to zmiany nastroju u Miyuki nie są
objawem choroby psychicznej, ani ciąży. Tak tylko…
Ogólnie to dupa z moimi portretami, bo nie mam NIC. Nawet szkicu
nie mam, nawet nie mam zdjęcia na którym mogłabym się
wzorować. Jedna wielka czarna dupa. Idę. Jestem głodna,
smutna i zniesmaczona swoim lenistwem. Idę jeść.
Wybacz, że znowu tak późno, ale jak pracuje nad rozdziałem, to zawsze mam takie odcięcie od świata. A teraz jak mam go z głowy to mogę czytać i czytać xD
OdpowiedzUsuńJak ona Gaia odtrąciła :( Aż mi się smutno zrobiło.
I tak między wierszami na początku dostrzegłam słowo: wujkami, nie lepiej by brzmiało np wujostwem? Bo jak wujkami to ma się wrażenie, że kilku wujków, nie xDDD
No i Kakashi! O matko, o matko! Jak ja to przeczytałam! To aż piszczałam z radości! Kakashi dobre myśli masz kolego!!! OBY TAK DALEJ!
I wydaje mi się, że chyba lepiej jest z takimi przerwami ;3 Nie daj się i zdrowiej kochana!
A komentujący się odezwą, muszą tylko się lenia pozbyć xDDDD
Buziaki :*
Wybacz, ja po prostu czasami mówię gwarą i nawet nie wiem kiedy wtrącam poszczególne słówka. Ale dziękuję, że czuwasz! ;D
OdpowiedzUsuńA na Twój rozdział czekam grzecznie i doczekać się nie mogę xD ♡♡♡
Uuuuu ej to ciekawe! Kurde, faktycznie widziałam jakieś nawiązanie już jak nick zmieniłaś xD Ale jakoś nie pomyślałam xD
UsuńAch, co za baba ze mnie xDD To w takim razie nie zwracaj uwagi na moje pierdzielenie czasami xD
Nie nie, jak najbardziej zwracaj mi uwagę! Dla mnie to po prostu naturalne słownictwo i czasami nie zwracam uwagi. A wielu wyrazów ludzie nie znający gwary śląskiej nie zrozumieją :)
Usuń