Rozdział 14. "Dobre złego początki."



Minął już tydzień odkąd Kakashi został wysłany na misję w Sunagakure. Jednak to nie wolno płynący czas był najgorszym dla Miyuki. Najgorszy był fakt, że chłopak przez cały ten czas się nie odezwał. Żadnego listu, nic… Brunetka starała się za wszelką cenę zaprzątać sobie głowę innymi rzeczami, chodzeniem na misję, wspólnymi wypadami z Kurenai i innymi dziewczynami, ale tęsknota robiła swoje. Każdy kolejny dzień ciągnął się w nieskończoność…
Jeszcze tego dnia jak na złość miała wolne. Siedziała na małym, drewnianym mostku, gdzie kiedyś odbyła pamiętną rozmowę ze swoim ukochanym. To miejsce przywracało wspomnienia.
- Wszystko w porządku?
Szybko odwróciła głowę w stronę przybysza, rozpoznając w nim Gaia.
- A… cześć. Tak, wszystko dobrze.
- Hm. No nie wiem. Można?
Nie odpowiadając nic, kiwnęła twierdząco głową. Czarnowłosy mężczyzna usiadł obok niej i westchnął przeciągle, chcąc rozluźnić nieco atmosferę.
- Więc?
- Co więc?
- Co cię trapi?
- Mówiłam ci już… - nadęła policzki.
- Wiem. Ale wiem też, że nie mówiłaś prawdy.
- Niby skąd ta pewność? - była lekko podirytowana, nie chciała dać po sobie poznać, że tęskni za ukochanym.
- Bo widzę jak się zachowujesz. Jesteś przygaszona, cicha, smutna… - położył dłoń na jej ramieniu, w celu dodania otuchy. - Ja też się o niego martwię.
Błękitne oczy spojrzały na niego z lekkim zaskoczeniem. Trafił w sedno. Zaprzeczanie nie miało już większego sensu. Skoro ktoś tak beztroski jak gai zauważył jej prawdziwe uczucia, to zapewne inni też już wiedzieli.
- Tęsknię za nim. - westchnęła. - Minął już tydzień, a on nie daje znaku życia.
- Nie martw się na zapas, na pewno o tobie myśli.
- Nie chodzi o to. - niedowierzający wzrok przyjaciela był dobijający. - No dobra… nie tylko o to. Boję się o niego. Suna nie jest przyjacielsko nastawioną wioską, a on ma spędzić w niej tydzień. Skąd mamy wiedzieć, że to nie była zasadzka..? - głos jej zadrżał.
- Nawet o tym nie myśl. Poza tym nie zapominaj o zdolnościach Kakashiego. To jeden z najlepszych shinobi Konohy, jak nie najlepszy. Wróci zanim się obejrzysz.
- Pewnie tak…
Gai widział, że przyjaciółka zadręcza się losami ukochanego. Wiedział też, że nie uda mu się jej odciągnąć od tego zamartwiania się. Sam nie chciał się do tego przyznać, ale on również odczuwał niepokój. Piasek zawsze był wrogo nastawiony do ich wioski i każda misja w tamtych regionach szła w parze z ogromnym niebezpieczeństwem. No i mężczyczyzna zgadzał się z faktem, że Kakashi mógł dać znać że żyje, wysłać list, przekazać prze Hokage, cokolwiek.
- A ty jak? Dzień wolny? - brunetka spojrzała na przyjaciela z delikatnym uśmiechem.
- Nie do końca, właśnie wróciłem do Liścia. Ale resztę dnia mam wolną.
- Mhm.
- Mam zamiar trochę potrenować, chcesz się przyłączyć? - wyszczerzył śnieżnobiałe ząbki.
- Cokolwiek co odwróci moje myśli od Kakashiego…


***


- Jak mogłeś zataić przede mną tak ważną sprawę! To niedorzeczne! - Danzo uderzył pięściami w biurko. - Poniesiesz za to konsekwencje, już ja tego dopilnuję!
- Uspokój się. Nie zataiłem tego przed tobą, a przed wszystkimi i to tylko ze względu na bezpieczeństwo tej dziewczyny.
- Oczywiście, że tylko ze względu na nią! Cała wioska mogła ucierpieć przez wasze tajemnice!
Pomimo krzyku, Hiruzen pozostawał niewzruszony. Znał Danzo i wiedział, że jest trochę nerwowy… a dodatkowo sprawa dotyczyła Miyuki, co tylko mocniej irytowało tego staruszka. Stał teraz naprzeciw biurka Hokage i aż trząsł się ze złości. Właśnie dowiedział się o prawdziwej tożsamości Miyuki i zupełnie mu się ona nie spodobała, a teraz wyszło na jaw, że dziewczyna która zniszczyła nieświadomie całą swoją wioskę żyje w Konohagakure.
- Rozumiem twoje zdenerwowanie, ale czy to coś zmienia?
- Dla mnie nic. Ona dalej pozostaje zbędnym balastem dla wioski i zobaczysz, że kiedyś pożałujesz wszystkich swoich decyzji z nią związanych.
- Mam to potraktować jako groźbę?
- Nie jestem na tyle głupi aby ci grozić, Hiruzen. Ja cię tylko ostrzegam, że wziąłeś pod dach potwora który cię zniszczy. Moim zadaniem jest to niebezpieczeństwo zniszczyć.
- Ostrzegam cię, Danzo. - Trzeci spojrzał ostro na dawnego przyjaciela. - Nie knuj żadnych spisków na rzecz Miyuki. To dobra kunoichi, oddana wiosce, martwiąca się o jej losy. Nie mówiąc już o tym, że coraz lepiej się kontroluje.
- Jasne. - Danzo prychnął.
- Wiem, że już raz próbowałeś się jej pozbyć. Podczas walki z Hiwabe.
- Słucham? - udał zaskoczenie.
- Rozmawiałem z nią o tamtych wydarzeniach. Przypomniała sobie, że Hiwabe coś do niej powiedział o osobie która zleciłą mu ten atak i użycie trucizny. Przypomniała sobie twoje imię, Danzo.
Shimura tego nie przewidział. Był wściekły, że jego podwładny zachował się tak lekkomyślnie, aby wypowiadać jego imię podczas walki. Teraz na jaw wyszło, że Danzo jest zdolny do wszystkiego, a jedyne co mógł w tej sytuacji zrobić, to ją załagodzić.
- To było dawno temu. - stuknął drewnianą laską o podłogę. - Poza tym, to słowo przeciwko słowu.
- Nie zapędzaj się Danzo. Teraz to ja cię ostrzegam.
Dalsza konwersacja nie miała sensu. Starszy mężczyzna w kimono opuścił gabinet Hokage i udał się w strony siedziby swojej organizacji. Hiruzen natomiast odetchnął z ulgą, że nie musiał już dalej ciągnąć tej rozmowy. Przetarł twarz dłońmi i odpalił swoją ulubioną fajkę, odchylając się na fotelu. Teraz jego myśli powędrowały w stronę Kraju Wiatru, gdzie jeden z jego najlepszych shinobi odbywał misję i od dłuższego czasu nie zdał raportu. To nie było w jego stylu…


***


Tymczasem drużyna Kakashiego siedziała w rozbitym obozie, regenerując siły na następny dzień. Itachi wraz z Kakashim siedzieli przy ognisku czyszcząc broń.
- Wszyscy mnie ostrzegali przed tą wioską,  a tymczasem tutaj jest o wiele spokojniej niż sądziłem. - młody Uchiha spojrzał na przełożonego.
- Nie ciesz się tak, młody. - nie podnosząc wzroku znad katany, Kakashi delikatnie skinął głową w stronę jednego z oddalonych drzew. - Jesteśmy pod stałą obserwacją.
- Skąd pan… - chłopak nie mógł wyjść z podziwu.
- Kakashi to cwana bestia. Nie wiesz o nim wielu rzeczy. - jeden z członków ekipy, który przysłuchiwał się temu krótkiemu dialogowi, podszedł do Hatake i poklepał go po ramieniu. - Temu jest naszym przywódcą.
- Nie dawaj po sobie poznać, że wiesz o ich obecności. Są nadpobudliwi i tylko szukają okazji do walki.
- Rozumiem. - Itachi kiwnął głową i wrócił do wcześniejszej czynności.
Póki co ich misja przebiegała bez większych utrudnień i nawet Suna nie mieszała się w ich sprawy. No poza tym ciągłym nadzorem. Kakashiemu zupełnie się nie podobała ta misja, nie podobał mu się fakt że jest daleko od swojej ukochanej. I wtedy go olśniło… raport.


***


Dni mijały powoli i leniwie, a Miyuki z coraz większym zniecierpliwieniem oczekiwała jakiegokolwiek znaku życia od swojego chłopaka. Niestety bez rezultatu. Pozostało jej jedynie wierzyć w powodzenie misji Kakashiego i w pełni poświęcić się swoim zadaniom. A Hokage zadbał o to, aby ich nie brakowało.
Ale dzisiejszy dzień był wyjątkowy… dokładnie dzisiaj mijał trzeci rok ich związku. Miyuki miała cichą nadzieję, że spędzą wspólnie cudowny i romantyczny wieczór, ale niestety nic tego nie zapowiadało. Podczas swojej nieobecności Kakashi nie wysłał jej żadnego listu, jedynie dzięki raportom dla Trzeciego było wiadomo, że chłopak wciąż żyje. Było to trochę przykre, jednak nie mogła go obwiniać. Suna to niebezpieczny obszar, więc może lepiej nie ryzykować nadmiernej korespondencji ze swoją wioską…
Brunetka dopiero co wróciła do domu z gabinetu przywódcy wioski, gdyż ten właśnie przydzielił jej misję i to nie była zwyczajna misja… Nie podobała się ona ani Hokage, ani Miyuki, ponieważ cała sprawa była mocno podejrzana i przede wszystkim niebezpieczna. Sam Danzo Shimura poprosił o uczestnictwo Miyuki w misji jego oddziałów, która polegała na eliminacji przeciwnika wioski. Jak tłumaczył, jej umiejętności sensora miały nieocenioną wartość podczas tej misji. Niestety Hiruzen nie miał żadnych argumentów przeciw uczestnictwie Miyuki w planach Danzo, przez co nie było już odwrotu. Najgorszy był fakt, iż ta misja miała odbyć się już jutro po południu… dziewczyna westchnęła cicho ze zrezygnowaniem, liczyła że uda jej się jeszcze pogadać ze swoim ukochanym przed jej podróżą. Nie lubiła opuszczać wioski bez pożegnania.
Spojrzała w niebo, by po chwili zasłonić oczy przed promieniami słońca, przedzierającymi się przez gałęzie drzewa. Rzucało ono przyjemny cień, będący zbawieniem w tą upalną pogodę. Miyuki wykorzystała tych kilka wolnych chwil, aby odpocząć w objęciach natury. Przyjemne ciepło, świergot ptaków i szelest zielonych liści działały tak kojąco i uspokajająco, że powieki stawały się coraz cięższe. Nawet nie zwróciła uwagi w którym momencie zupełnie odpłynęła.


***


W końcu. Nareszcie skończyli swoją misję i mogli wrócić do Konohy. Misja  co prawda została brutalnie przerwana przez shinobi z Suny, ale na szczęście nikt nie ucierpiał. Dopiero co wrócili do wioski, ale Kakashi nie mógł jeszcze cieszyć się chwilą wytchnienia. W jego obowiązkach leżało jeszcze zdanie raportu Hokage.
Załatwił to najszybciej jak mógł, Trzeci podziękował mu za pełen profesjonalizm jako przywódcę grupy, jednak miał do niego jeszcze jedną sprawę.
- Kakashi. - zaczął starszy mężczyzna. - Wiem, że dopiero co wróciłeś z jednej niebezpiecznej misji, ale mam dla ciebie kolejną. I zapewniam cię, że jest równie ważna co poprzednia.
- O co chodzi?
- O Miyuki.
Na dźwięk imienia ukochanej jego serce gwałtownie przyspieszyło.
- O co chodzi? Czy coś się stało?
- Spokojnie, póki co nic. - zaciągnął się dymem z fajki. - Jednak może… Zacznę może od tego, iż Danzo dowiedział się o prawdziwej tożsamości Miyuki.
- Można było się tego spodziewać… - Hatake zacisnął pięści.
- Wczoraj Danzo przyszedł do mnie i poprosił o udostępnienie Miyuki podczas misji jego oddziałów. Tłumaczył się jej zdolnościami. Niestety nie miałem i nadal nie mam argumentów aby do tego nie dopuścić. Dlatego jutro Miyuki wyruszy na misję z ludźmi z Korzenia.
- Ale jak to?!
- Wiem, mi również to się nie podoba.
- W takim razie proszę mnie również przypisać do tej misji!
- Próbowałem, jednak Shimura się nie zgodził. Ma określoną liczbę ludzi i nie chciał jej zwiększyć nawet o ciebie. Nie podoba mi się to.
- Proszę mu nie ufać, Hokage-sama! Przecież on nienawidzi Miyuki!
- Wiem to lepiej niż ci się wydaje, Kakashi. Dlatego udasz się za nimi. Masz być dyskretny, nikt nie może się dowiedzieć o twojej obecności. Przypilnujesz ludzi Danzo. Obawiam się… - urwał na sekundę, jakby coś nie mogło mu przejść przez gardło. - Obawiam się, że Danzo planuje coś złego względem Miyuki. Masz dopilnować aby nic takiego nie miało miejsca. W razie potrzeby kroczysz.
- Rozumiem. Może pan na mnie liczyć!


Nie tak wyobrażał sobie ten dzień. Nie myślał, że dotrą do niego takie wiadomości. Nie w tak ważny dzień… musiał się z nią teraz zobaczyć. Po prostu musiał. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął mały pakuneczek, ściskając go mocno w dłoni.
W mieszkaniu jej nie zastał i gdyby nie Gai, który zawsze wie wszystko o innych mieszkańcach Liścia, nie znalazłby brunetki. Leżała spokojnie pod drzewem o rozłożystej koronie. Jej twarz wyglądała tak spokojnie i uroczo… raz na jakiś czas delikatny wietrzyk wprawiał w ruch brązowe kosmyki jej włosów. Właśnie taki widok Kakashi kochał najbardziej. Podszedł do niej powoli i bezszelestnie, aby kucnąć tuż przed nią, by móc podziwiać jej urodę z bliższej odległości. Musnął opuszkami palców jej policzek, ale nawet pomimo jego delikatności, obudziła się.
Zamrugała dwa razy, jakby w niedowierzaniu tego co widzi, a później przetarła zaspane oczy.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się czule. - Wybacz, że cię obudziłem.
- Kakashi? - ziewnęła, przeciągnęła się, a po chwili wytrzeszczyła oczy. - KAKASHI!
Bez zastanowienia rzuciła się w objęcia ukochanego, przewracając go na plecy. Taka reakcja zaskoczyła go, jednak doskonale ją rozumiał. Oplótł Miyuki ramionami i mocno przytulił. Doskonale rozumiał ten nagły atak miłości, jemu również doskwierała tęsknota przez cały czas nieobecności.
- Widzę, że się stęskniłaś.
- Żartujesz sobie?! - nadęła zabawnie policzki. - Nie było cię prawie dwa tygodnie!
- Wiem… przepraszam. Ja też tęskniłem. - pocałował ją czule, a gdy zauważył że brunetka już całkowicie zatraciła się w tej chwili, wsunął jej coś na nadgarstek.
Czując coś zimnego na skórze automatycznie oderwała się od Kakashiego i spojrzała na rękę. Widniała na niej mała bransoletka, z kilkoma kamyczkami w odcieniach czerwieni.
- Co to jest? - spojrzała pytająco najpierw na prezent, następnie na szarowłosego.
- Upominek. - uśmiechnął się delikatnie i cmoknął ją w czoło. - Chcę żebyś ją nosiła… na szczęście.
- Dziękuję, obiecuję że jej nie zdejmę. - wtuliła się w niego. - Oby jutro przyniosła mi duużo szczęścia…
- Dlaczego?
- Wyruszam na misję z ludźmi Danzo. - oparła się o pień drzewa.
- Naprawdę? - udał zaskoczenie. - Hokage na to zezwolił?
- Nie miał innego wyjścia… - westchnęła. - Ale nie martw się, wszystko będzie dobrze. Z twoim szczęściem nic mi się złego nie stanie.
Pomachała bransoletką w powietrzu z szerokim uśmiechem. Chciała w to wierzyć. Chciała wierzyć w to, że jutrzejszy dzień nie będzie pechowy i cała ta podejrzana misja zakończy się pomyślnie.
Kakashi również chciał w to wierzyć. Doskonale wiedział o tej misji, jednak nie mógł dać tego po sobie poznać. Zadanie które zlecił mu Hokage było ściśle tajne i nawet Miyuki nie mogła o nim wiedzieć.


***


Kochani już wiem czemu mi tak ciężko idzie!
Ja po prostu mam dosyć  tych amorów i doszłam do wniosku,
że pora z nimi skończyć. Dlatego ten rozdział jest nieco
krótszy od poprzedniego, ale w zamian za to mogę Wam obiecać
ogrom wrażeń już w następnym. Dlaczego? Już tłumaczę.
Następny rozdział mam napisany od bardzo bardzo dawna,
kiedy to jeszcze nie miałam jesiennej depresji, braku natchnienia
i jesiennego kataru. Dlatego następny rozdział będzie
już cycuś glancuś!


Frelka


2 komentarze:

  1. Ty masz dosyć a ja tylko o nich mogłabym czytać xDDDDDD
    Jejku końcóweczka taka milusia, że ojej. Serio smutno mi się zrobiło, że Kakasz był az tyle na misji, ale jakie powitanie miał!
    u ro czo xD

    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Cię na następny rozdział w poniedziałek, po którym oczekuję burzy w komentarzach xD

      Usuń

Autorce będzie bardzo miło, jeśli skomentujesz :)

© grabarz from WS | XX.