Rozdział 4. "Nieznana moc Sharingana."



Tymczasem w głębi lasu Miyuki uciekała unikając kolejnych ataków przeciwnika. Nagle Hiwabe wyciągnął kilka shurikenów i rzucając nimi odciął drogę ucieczki swojej ofiary.
- No… teraz już mi nie uciekniesz. - mężczyzna wyciągnął z torby jednego kunaia i wymierzył w dziewczynę. - Ten jest wyjątkowy. Specjalnie dla ciebie.
- O co ci chodzi? - Miyuki czuła niepokój, nie podobało jej się zachowanie Hiwabe.
Niespodziewanie ostre narzędzie świsnęło w powietrzu i dało się usłyszeć dźwięk rozdzieranego materiału. Z uda dziewczyny zaczęła sączyć się krew…
- No i po kłopocie. Teraz zatańczysz tak, jak pan Danzo zagra.
- Danzo…? - niebieskie oczy spojrzały zaniepokojone na przeciwnika. Dziewczyna czuła nieprzyjemne pieczenie co świadczyło tylko o jednym. - … Trucizna? Przecież…

***

- Weź to. - mężczyzna w kimono podał ANBU torbę z bronią. - Najpierw wyeliminujesz Kakashiego, choćby na kilka minut. Następnie zapędzisz obiekt w kozi róg i tam... Wystarczy jedno draśnięcie.
- Co to jest, Danzo-sama?
Shimura zaśmiał się złowieszczo, a w jego oczach dostrzec można było szaleństwo.
- To specjalne kunaie. Ich ostrza nasączone są specyficzną substancją.
- Trucizna? Hokage zapewne zabroni używać takich rzeczy, zrobią sekcję zwłok, będą problemy…
- Nie panikuj! - Danzo skarcił swojego podwładnego - To specjalna substancja uwalniająca chakrę. Wyzwoli moc prawdziwego demona w tej dziewczynie. Wtedy ta zaatakuje Hokage i dopiero wtedy wszyscy zobaczą, że sprowadzenie jej do Konohy było wielkim błędem!
- Rozumiem.
- Wykonaj swoje zadanie należycie, a zostaniesz nagrodzony… - Danzo spokojnym krokiem oddalił się od swojego podwładnego, zostawiając go w bitwie własnych przemyśleń.

***

- Minato! - Kushina bacznie przyglądała się walce i zauważyła niepokojące zachowanie Miyuki po draśnięciu kunaiem. - Coś jest nie tak z Miyuki, widzisz?

- Hmm… - Czwarty Hokage wytężył wzrok i dostrzegł, że coś wyraźnie doskwiera młodej dziewczynie. - Rzeczywiście, wygląda jakby rana mocno ją bolała.
- Trucizna…? - Kushina zaczynała się denerwować.
- Być może… Nie bagatelizujmy sprawy, czas to zatrzymać.
Minato już miał wkroczyć na pole bitwy, jednak zatrzymała go stanowcza ręka Danzo.
- Przecież wyraźnie zaznaczyłeś, że nie mogą używać trucizn. Wierz mi, że Hiwabe to zrozumiał i nie sprzeciwił się rozkazom. Jeśli nie dokończą testu nie poznamy jego wyniku.
Minato zdawał sobie sprawę, że niestety ale Danzo ma rację. Spojrzał jeszcze raz na cierpiącą dziewczynę, po czym westchnął zrezygnowany.
- Racja… Niech walczą dalej.
Kusina wiedziała, że nie może podważać decyzji Hokage, nawet jeżeli jest on jej mężem. Jedyne co mogła zrobić to patrzeć i mocno wierzyć w swoją uczennicę.

- Co… co mi zrobiłeś…? - Miyuki czuła nieprzyjemne pieczenie i dziwny wzrost siły, którą coraz trudniej było opanować.
- Nic złego, po prostu chcę abyś pokazała swoją prawdziwą twarz.
- Jak to… - w tym momencie głos Miyuki załamał się pod wpływem silnego bólu, pochodzącego z głębi klatki piersiowej. Czuła piekący ból wychodzący z serca i powoli zaczynałą rozumieć co się dzieje. - Dlaczego… Czy ty wiesz co się może stać?!
- Może cię zaskoczę, ale tak. Nawet na to liczę. - złośliwy uśmiech wkradł się na twarz Hiwabe, jednak jedyne co spod maski mogła zobaczyć brunetka, były nasączone nienawiścią oczy.
Kolejna fala piekącego bólu rozdarła ciało dziewczyny, która nie potrafiłą utrzymać się już na nogach i upadła na kolana. Jej oczy również zaczęły odmawiać jej posłuszeństwa i obraz jaki przesyłały do mózgu rozmazywał się.
- “Ok… uspokój się Miyuki… dasz radę to opanować… ja...” - Kitsune powtarzała sobie w głowie i z całych sił starała się opanować to, co miało nadejść.
Niestety substancja którą był nasączony kunai i która dostała się do krwi dziewczyny działała zbyt szybko. Oddech przyspieszył i teraz dziewczyna łapczywie łapała każdy jego łyk. Nagle zza drzewa wybiegł Kakashi, spojrzał na Hiwabe a następnie na swoją przyjaciółkę.
- Miyuki! - chłopak ruszył w stronę walczącej ze sobą dziewczyny.
- Nie podchodź, Kakashi! - brunetka z trudem wydała z siebie jakiekolwiek słowo, jednak nie mogła pozwolić aby Kakashi do niej podszedł. To groziło jego rychłą śmiercią. Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem i znów uderzył w nią rozdzierający ból. Ledwo mogła powstrzymać niszczycielską siłę, ale wiedziała że już niedługo… - Kakashi… będziesz musiał zrobić to… to o co cię prosiłam.
- Co…? - oczy chłopaka rozszerzyły się z przerażeniem. Wiedział doskonale co oznaczało to zdanie, jednak nie miał zamiaru zabijać Miyuki, nie mógł pozwolić na to aby kolejna ważna dla niego osoba zginęła. A tym bardziej zginęła z jego ręki… - Miyuki… Nie…
- Proszę… Kakashi… - z oczu dziewczyny popłynęły łzy. - Zanim to się zacznie…
Kakashi stał jak sparaliżowany. Patrzył jak jego przyjaciółką targa ogromny ból, jak zaciekle walczy ona sama ze sobą. Spojrzał na Hiwabe, który stał tylko i patrzył na cierpiącą dziewczynę. Nie rozumiał co się stało podczas jego chwilowej nieobecności, dlatego uważnie przyglądał się otoczeniu. Nie potrafił wytrzymać tego widoku… Nagle okolicę rozdarł krzyk dziewczyny. Hatake podbiegł do niej i położył dłoń na jej ramieniu.
- Miyuki! Co się stało, Miyuki?! - nagle dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała w oczy Kakashiego. Jednak nie był to ten znajomy, nieziemski błękit, a głęboka czerń - M...Miyuki…?
Dziewczyna powoli podniosła się, była jak w transie a na jej twarzy zobaczyć można było zadziorny uśmiech.
- Nareszcie… - głos dziewczyny nagle wydał się nazbyt spokojny.
- Wszystko w  porządku? - spojrzał na nią niespokojny.
- Oczywiście, że nie. - Hiwabe w końcu przerwał swoje milczenie. - Zaraz będziesz miał okazję zobaczyć jej prawdziwą siłę! Radzę ci się odsunąć.
- Coś ty jej zrobił?! - w Kakashim zwarzyła się krew.
Nagle Miyuki zamachnęła się w celu uderzenia Kakashiego, jednak ten dzięki swojemu Sharinnganowi uniknął ciosu i uskoczył na bezpieczną odległość. Kitsune wstała i spojrzała morderczym wzrokiem na Hiwabe.
- Oooo… Demon na mnie patrzy. - mężczyzna zakpił.
- Racja… - ton dziewczyny przesycony był złością i nienawiścią. W ułamku sekundy skoczyła w stronę członka ANBU i obdarowała go silnym prawym sierpowym. Ten nie miał tyle szczęścia co Kakashi i siłą uderzenia odrzuciła go na kilka metrów.
- Minato! - Kushina widziała już ten stan u Miyuki, jednak nigdy nie pozwoliła aby tak się rozwinął. - Wkraczam!
- Zaczekaj! - Minato chwycił żonę w ostatniej chwili. - To nie jest bezpieczne. Dlaczego w tak krótkim czasie dopuściła do pojawienia się Kitsune?
Danzo tylko uśmiechnął się pod nosem. On doskonale wiedział co doprowadziło do utraty kontroli u Miyuki, ale siedział cicho i liczył na pozytywny dla niego rozwój wydarzeń.
- Nie wiem… to nigdy podczas treningu nie działo się tak szybko. Chyba że… - kobieta zaczęła łączyć fakty.
- O co chodzi? - Czwarty znał ten ton żony, wiedział że ta zaczynała rozumieć sytuację.
- Kunai. Musiał być czymś nasączony!
- Nieważne… Muszę ją powstrzymać! - Hokage już miał ruszać, jednak tym razem powstrzymała go Kushina. - Zaczekaj… ona musi to sama opanować. Jeśli teraz ktokolwiek do niej podejdzie… Zginie.

***

“Miyuki otworzyła oczy. Miejsce w którym się znajdowała nie było jej zbyt dobrze znane. Skądś je kojarzyła, jednak nie mogła sobie przypomnieć skąd. Leżała na zimnej podłodze. Podniosła się do pozycji siedzącej i rozejrzała w celu zorientowania się w terenie.
- Gdzie ja jestem… I gdzie Kakashi…
Wokół niej panowała zupełna ciemność, a jedynym źródłem światła była małą świeczka w kącie pomieszczenia. Dziewczyna wstałą i podeszła do niej, by następnie uchwycić ją w dłonie i podnieść. Rozejrzała się jeszcze raz…
- Halo! Kakashi! Jest tu kto?!
Jednak jej nawoływania pozostały bez odpowiedzi. Nagle usłyszała szmer w drugiej części ciemnego pomieszczenia. Trzymając w dłoniach płonącą świecę ruszyłą powoli w kierunku źródła dziwnego dźwięku, który z każdym krokiem stawał się coraz wyraźniejszy.
- Kakashi…?
Nagle, gdy Miyuki była już bardzo blisko źródła szelestu, dźwięk zupełnie ucichł. Nasłuchiwała jeszcze chwilę, ale nic nie usłyszała.
- Witaj, Miyuki. - warknął złowrogi głos.
- Co..? Kto tu jest?
- Twoja prawdziwa moc, kochanie… twoja potęga! Musisz tylko dać mi całkowicie wolną rękę. Wypuść z siebie całą moją energię!
Dziewczyna starała się skoncentrować i stłumić w sobie nieznośnego demona, jednak było to nadwyraz trudne. Podczas treningów z Kushiną było to łatwiejsze… I wtedy Miyuki poczuła ukłucie na udzie, w miejscu gdzie była rana od kunaia.  No tak… Substancja z kunaia dostała się do krwi i w jakiś sposób uniemożliwiała Miyuki zapanowanie nad chakrą.
- Jeszcze nie dzisiaj, Kitsune…
Brunetka starała się z całych sił skupić, jednak niezwykle ciężko było jej opanować wirującą wokół niej energię, która dopiero teraz stała się tak silna, że aż dostrzegalna gołym okiem.
- Oj… chyba ktoś wykonał robotę za mnie. - Złowieszczy głos zarechotał w  ciemnościach. - Spokojnie, zaraz będzie po sprawie, Miyuki. ”

***

Z ciała Miyuki emanowała dziwna, złowroga i zimna chakra. Z minuty na minutę stan dziewczyny pogarszał się i niestety nikt nic nie mógł zrobić. Kakashi cierpiał patrząc na przyjaciółkę, wiedział że w głębi ona wciąż walczy. Spojrzał w stronę leżącego na ziemi Hiwabe, który zalał się krwią po ostatnim uderzeniu. Już chciał rzucić się na mężczyznę i wymierzyć mu sprawiedliwość, lecz uprzedziła go Miyuki. Dziewczyna w ułamku sekundy pojawiła się nad poszkodowanym Hiwabe i przymierzyłą się do kolejnego, tym razem śmiertelnego ciosu.
- Miyuki stój!!! - Kushina rzuciła się w stronę swojej uczennicy w celu powstrzymania jej przed morderstwem, jednak zdawała sobie sprawę że odległość między nimi jest zbyt duża i nic nie może zrobić.
- Przestań, Miyuki! - Kakashi osłonił Hiwabe własnym ciałem, co było bardzo lekkomyślne i chłopak zdawał sobie sprawę, że zaraz zginie…
W głębi serca jednak wierzył, że jego przyjaciółka się opamięta i zatrzyma ten morderczy proceder. Spojrzał głęboko w jej oczy, powtarzając sobie w myślach aby dziewczyna przestała i aby demon który się w niej odezwał, zatrzymał się.
Rozległa się głucha cisza… Tylko delikatny powiew wiatru wprawił w szelest liście na drzewach. Kushina ze strachem patrzyła na to, co się właśnie stało. A stało się coś, czego nikt ze zgromadzonych się nie spodziewał. Ten obraz zadziwił wszystkich, a najbardziej Danzo który pragnął rozlewu krwi. Członek ANBU leżał na ziemi, nad nim stał Kakashi, natomiast Miyuki zastygła w bezruchu. Jak to się stało? Kakashi patrzył zdyszany na dziewczynę i nie za bardzo wiedział o co chodzi. Miyuki stała i patrzyła prosto w oczy Kakashiego, a konkretniej prosto w jego Sharingana. W tym momencie Minato użył swojej techniki Boga Piorunów i znalazł się obok podopiecznych.
- Niemożliwe… - jego niebieskie oczy patrzyły z niedowierzaniem na Miyuki. - Kakashi, wiesz co zrobiłeś?
- Słucham? Ja… nie wiem, ona po prostu zastygła w bezruchu. - chłopak był widocznie zmieszany i lekko przerażony.
- Kakashi, każ się wycofać Kitsune. - ton Czwartego Hokage przybrał śmiertelnie poważny ton.
- Że jak? Co… Jak mam to zrobić? - chłopak był zbity z tropu… Jak on miał niby cokolwiek ROZKAZAĆ demonowi, nad którym zapanować nie mogła nawet Miyuki.
- Chyba twój Sharingan może kontrolować jej moc.
To zdanie uderzyło w Hatake jak nabój wystrzelony z pistoletu. Czy to było możliwe? Kakashi spojrzał uważnie w rozwścieczone oczy Miyuki i z pełnym skupieniem starał się rozkazać swoim Kekkei Genkai to co zlecił mu Hokage. Nagle chłodna chakra zaczęła się wycofywać, a tęczówki Miyuki spowrotem odzyskały swój niebiański błękit.
- K...Kakashi… - dziewczyna szepnęła i osunęła się bezwładnie na ziemię. Na szczęście Kakashi okazał się refleksem i w porę złapał ją, uchraniając przed bolesnym upadkiem.
- Hokage-sama! Jej puls… Ona potrzbuję pomocy!
- Szybko, do szpitala!
Po tych słowach dwójka shinobi wraz z nieprzytomną Miyuki zniknęli, pozostawiając na polu bitwy zaniepokojoną Kushinę, zakłopotanych członków ANBU i wściekłego Danzo.

***


- Chyba twój Sharingan może kontrolować jej moc.
To zdanie uderzyło w Hatake jak nabój wystrzelony z pistoletu. Czy to było możliwe? Kakashi spojrzał uważnie w rozwścieczone oczy Miyuki i w myślach modlił się aby już przestała, uspokoiła się. Nagle chłodna chakra zaczęła się wycofywać, a tęczówki Miyuki spowrotem odzyskały swój dawny błękit.
- K...Kakashi… - dziewczyna szepnęła i osunęła się bezwładnie na ziemię. Na szczęście Kakashi okazał się refleksem i w porę złapał ją, uchraniając przed bolesnym upadkiem.
- Hokage-sama! Jej puls… Ona potrzebuje pomocy!
- Szybko, do szpitala!
Po tych słowach dwójka shinobi wraz z nieprzytomną dziewczyną zniknęli, pozostawiając na polu bitwy zaniepokojoną Kushinę wraz z Hiruzenem, zakłopotanych członków ANBU, nieprzytomnego Hiwabe i wściekłego Danzo.

***

Czwarty Hokage i Kakashi stali nad łóżkiem szpitalnym, w którym leżała Miyuki. Minato uważnie przyglądał się zatroskanej twarzy Kakashiego.
- Sharinngan, Kakashi.
- Hm? - wyrwany z zamyślenia chłopak spojrzał na mistrza.
- Możesz już go zakryć.
- A tak… zupełnie wypadło mi z głowy. - Kakashi nałożył opaskę na lewe oko i ponownie spojrzał na leżącą w śpiączce przyjaciółkę. - Nawet nie zwróciłem uwagi, że wciąż go używam…
Minato widział jak Kakashi przeżywa całą sytuację. Nie mógł stracić kolejnego przyjaciela, to by go już całkowicie dobiło. A dopiero co zaczął się zbierać po śmierci Rin. Szczerze mówiąc to nikt nie spodziewał się, że walka między Kakashim i Miyuki a Hiwabe, będzie miała taki finał…
- Kakashi… - Czwarty spojrzał z powagą w oczach na młodego shinobi, a ten wyczuwając powagę w tonie dawnego nauczyciela obdarzył go takim samym spojrzeniem. - Nikt nie może się dowiedzieć, co zaszło na polu walki. Informacja o tym, że Sharinngan najprawdopodobniej może ją kontrolować nie może się roznieść. To może mieć katastrofalne skutki dla wioski.
- Rozumiem. A co z Hiwabe i Danzo? - Kakashi poczuł wzrastający w nim niepokój. - Oni również widzieli co zrobiłem.
- Racja… O ANBU się nie martwię, przysięgali wierność Hokage. - Minato spojrzał w okno, wpatrując się w zapadającą ciemność.  - Hiwabe stracił przytomność tuż przed ostatecznym ciosem wymierzonym przez Miyuki, więc nawet nie wie co zaszło. Natomiast Danzo… - blondyn podszedł do nieprzytomnej Miyuki. - Niepokoi mnie ta cała sprawa… Kushina podejrzewa, że kunai który zranił Miyuki nasączony był jakąś dziwną substancją, która spowodowała to całe zamieszanie.
- Kunai? Muszę jak najszybciej wrócić do lasu i go poszukać! - Kakashi został złapany za ramię, co uniemożliwiło mu wybiegnięcie z sali.
- Kushina na pewno się tym zajęła, nie martw się. Zbadamy to.
Szarowłosy młodzieniec kiwnął tylko głową i na powrót spojrzał na spokojną twarz Miyuki. Bezwiednie zbliżył się do łóżka i chwycił przyjaciółkę za rękę. Minato widząc zatroskanie swojego ucznia wiedział, że może mu zaufać i że teraz stosowniej będzie zostawić tą dwójkę samą. Wychodząc rzucił jeszcze spojrzeniem na nieprzytomną dziewczynę, a po głowie krążyło mu wiele niewiadomych oraz przede wszystkim jedno najważniejsze pytanie… Czy Danzo mógł mieć związek z nagłym atakiem demona Kitsune. Szczekot zamykanych drzwi uderzył w ucho Kakashiego, który wciąż wpatrywał się jakby z utęsknieniem w twarz Miyuki. Za czym tak tęsknił? Chyba obawiał się, że może już nie zobaczyć błękitnych oczu dziewczyny. To byłby zbyt bolesny cios dla niego…
Minato udał się na miejsce stoczonej wcześniej bitwy, gdzie wciąż przebywała Kushina, Danzo oraz nieprzytomny Hiwabe.
- Co z nim? - Hokage spojrzał na pokonanego, a następnie na niewzruszonego Danzo.
- Przeżyje.
- Może jednak należy zabrać go do szpitala?
- Jak uważasz. - Danzo nie za bardzo przejmował się losem swojego podwładnego. Odwrócił się spokojnie i udał w swoją stronę, zostawiając Minato i Kushinę samych z nieprzytomnym Hiwabe.
- Hokage-sama. - nagle, znikąd pojawił się członek ANBU. Wcześniej został wezwany przez Minato.
- Zabierz go do szpitala. - Namikaze wskazał na poszkodowanego, po czym członek jego służb specjalnych zniknął w chmurze dymu. Chwilę odczekał, po czym podszedł do szukającej czegoś w trawie Kushiny. - Znalazłaś coś?
- Tak. - kobieta wstała i pokazała mężowi połyskujący ostry przedmiot. - Natychmiast zabieram to do analizy. Na ostrzu wciąż może znajdować się jakaś substancja.
- Tak zrób.
Minato został teraz sam. Wziął głęboki wdech, zastanawiając się nad minionymi wydarzeniami i nad tym, czy dobrze postąpił. Nagle wyczuł za sobą obecność znajomej postaci.
- Minato.
- Panie Hiruzen? - blondyn odwrócił się w stronę nauczyciela.
- Co z Miyuki?
- Jest w szpitalu. Lekarz nie wie kiedy się wybudzi… straciła bardzo dużo chakry.
- Rozumiem… - Hiruzen wypuścił z ust kłąb gęstego dymu. - A Kakashi?
- Martwi się. Bardzo przywiązał się do Miyuki… - blondyn uśmiechnął się w duszy na myśl o tym, że jego podopieczny w końcu znalazł przyjaciółkę, która mogła pomóc w załataniu ran jego serca.
- Kakashi, no tak… widziałem co się stało. - to zdanie zaniepokoiło Hokage. Bał się, że wieść o mocy Sharinngana rozejdzie się i może sprowadzić nieszczęście na Konohę. - Na szczęście widziałem tylko ja. Danzo to stary ślepiec… i to działa na nasze szczęście.
- To może nam bardzo pomóc w misjach. Wysyłanie Miyuki i Kakashiego w jednym teamie na misje… ta dziewczyna ma ogromną moc.
- Minato. - stanowczy ton Trzeciego Hokage sprowadził na ziemię swojego następcę. - Miyuki leży nieprzytomna w szpitalu. Niestety nie mamy pewności czy i kiedy się obudzi. Nie wiemy w jakim stanie. Póki co musimy czekać, a o losach tej dwójki pomyślimy później.
Chwilę po tych słowach na polanie pojawiła się Kushina, która wróciła już z laboratorium do którego dostarczyła podejrzaną broń. Spojrzała na swojego małżonka, a następnie na Hiruzena.
- Kushina. - mężczyzna przywitał ją krótkim uśmiechem, jednak po chwili jego twarz spoważniała. - Dobrze się spisałaś.
- Dziękuję.

***

W szpitalu Konohy tylko w jednej sali paliło się delikatne, przygaszone światło. Było już bardzo późno i cały budynek pogrążony był w ciszy nocnej. Jednak nad jednym łóżkiem siedział szarowłosy młodzieniec, trzymający za rękę swoją nieprzytomną przyjaciółkę. Nie spał, bardziej znajdował się w stanie czuwania. Był wykończony całym dniem i walką, jednak nie mógł pozwolić sobie na sen. Chciał być przy Miyuki gdy ta się wybudzi. Nie wiedział kiedy to nastąpi i nikt nie był w stanie udzielić mu na to pytanie odpowiedzi. Trzymał chłodną dłoń i modlił się, aby ta nagle ścisnęła jego rękę… Otworzył zmęczone i ciężkie powieki, z nadzieją że ujrzy znajomy błękit, jednak czekało go rozczarowanie.
- Nie pozwalam ci… - Kakashi szepnął i mocniej ścisnął chłodną dłoń. - Nie pozwalam ci mnie zostawić… Nie pozwalam… - z czarnych oczu popłynęły łzy.
Tak bardzo bał się, że po raz kolejny straci swoja ukochaną przyjaciółkę. Gdy ją poznał nawet nie przypuszczał że z czasem tak dobrze zacznie się dogadywać z dziewczyną. Nie wiedział, że ta znajomość będzie miała na niego tak kojący wpływ. Nie wyobrażał sobie straty kolejnej ważnej dla niego osoby.
- Przepraszam? - kobiecy głos wyrwał chłopaka z zamyśleń. - Em… wybacz, ale jest już bardzo późno. - pielęgniarka przyszła wymienić kroplówkę i nie spodziewała się, że Kakashi wciąż tu będzie. - Powinieneś iść do domu, odpocząć.
- Nie… Muszę przy niej być gdy się obudzi… - Kakashi przeciągnął się i przetarł zaspane, załzawione oczy.
- Nie wiadomo kiedy to nastąpi i czy… - tutaj kobieta urwała. Wiedziała, że nie powinna mówić przy chłopaku że nie ma pewności czy Miyuki kiedykolwiek się obudzi.
- Obudzi się!
Pielęgniarka uśmiechnęła się smutno w stronę Kakashiego.
- No dobrze, możesz tutaj spać. W razie potrzeby zgłoś się do mnie.
- Bardzo dziękuję.
Kiedy pielęgniarka wyszła z sali, Kakashi wstał i wziął z sąsiedniego łóżka poduszkę. Nie miał zamiaru spać na wygodnym łóżku, tylko spędzić calutką noc w pozycji siedzącej przy przyjaciółce. Położył poduszkę w wolnym miejscu na łóżku, usiadł na krzesełku obok i w takiej pozycji ułożył się do snu, trzymając Miyuki za rękę.

***

Z samego rana do gabinetu Hokage zapukał naukowiec z laboratorium. Miał dla Czwartego bardzo ważne informacje dotyczące sekcji przeprowadzonej na przyniesionym przez Kushinę kunaiu. Niebieskie oczy bacznie czytały każdą linijkę raportu, po czym mężczyzna podziękował i odesłał naukowca.
- Czyli to prawda…
Minato wstał i szybko wyszedł ze swojego gabinetu. Kroki skierował w stronę szpitala, aby jak najszybciej skonsultować stan przebywającej tam Miyuki z lekarzem prowadzącym. Gdy tylko dotarł na miejsce, spotkał poszukiwaną przez niego osobę.
- Dzień dobry, Hokage-sama.
- Dzień dobry. - Minato uścisnął dłoń lekarza w powitalnym geście. - Czy stan Miyuki Kitsune uległ zmianie?
- Niestety nie… - lekarz westchnął smutno i pokiwał przecząco głową. - Zapraszam do gabinetu, tam spokojnie porozmawiamy.
W drodze do pokoju lekarza, Minato spojrzał przez szybę do sali w której leżała Miyuki. Dostrzegł śpiącego przy niej Kakashiego, co dodatkowo zasmuciło mężczyznę. Bał się. Bał się zarówno o życie Miyuki, jak i o swojego dawnego ucznia.
- Zapraszam pana. - po dotarciu na miejsce lekarz wskazał Hokage miejsce do siedzenia.
- Proszę mi wszystko powiedzieć i niczego nie upraszczać. Chcę poznać całą sytuację bez uspokajania. Czysty obraz sytuacji.
- Oczywiście, Hokage-sama! - mężczyzna spojrzał na dokumentację medyczną aby zapoznać się z najnowszymi wynikami badań. - Cóż… Stan jej chakry powoli stabilizuje się. Problemem była drastyczność z jaką ją utraciła. To spowodowało wstrząs anafilaktyczny i tym samym zagrożenie życia. Na chwilę obecną jej życiu nic nie zagraża.
- Czy to znaczy, że będzie się wybudzać? - w Minato pojawił się promień nadziei, jednak został on szybko zgaszony przez lekarza.
- Nie mogę tego obiecać. Chakra wraca do normy, jednak jej organizm jest zdruzgotany i nie wiemy jak się teraz zachowa. Nie wiemy co spowodowało tak nagłą utratę chakry… normalnie shinobi nigdy nie traci jej tak drastycznie, chyba że po wykonaniu zakazanej techniki wymagającej zbyt wiele energii.
- Nie. - Czwarty Hokage pokiwał przecząco głową, gdyż doskonale wiedział co spowodowało nagły wypływ chakry z ciała Miyuki. - Proszę, oto wyniki próbek zebranych z kunaia, którym została zraniona Miyuki.
Lekarz z zaciekawieniem spojrzał na dostarczony dokument, po czym z przerażeniem spojrzał na Hokage.
- Przecież to… niemożliwe! Ta substancja nie mogła powstać w naszej wiosce, nie posiadamy takich surowców!
- Dokładnie.
- Rozumiem, że nie może pan zdradzić informacji odnośnie sytuacji w jakiej zraniona została pacjentka? - w odpowiedzi mężczyzna otrzymał jedynie przeczące kiwnięcie głową. - No cóż… Teraz tym bardziej nie wiem co się wydarzy. Nie muszę tłumaczyć jakie spustoszenie w organizmie shinobi robi tak drastyczna utrata chakry. Obiecuję, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, jednak nawet lekarz z takim doświadczeniem jak ja nie jest w stanie niczego przewidzieć w takiej sytuacji…
W pokoju zapanowała ponura atmosfera i bezlitosna cisza. Minato był zły na siebie że dopuścił do takiej sytuacji, że dopuścił Danzo do tej walki. Ten starzec nigdy nie był przychylny wobec ludzi, którzy popierali Trzeciego Hokage. Martwił się tym, że tak bezmyślnie naraził młodą dziewczynę na śmierć, a co gorsza… naraził całą wioskę na atak ze strony potwornego demona ukrytego głęboko w ciele Miyuki…

***


Nieprzyjemna sytuacja… chcielibyście aby Miyuki
się wybudziła? Czy może mam ją uśmiercić ją już tutaj
w tym momencie? xD
No i o co mi chodzi z tą dziewczyną, co w niej siedzi?
Jeśli jesteście ciekawi co się wydarzy dalej i chcecie
więcej, to zapraszam już za niedługo na kolejny
rozdział z serii “Miłosne drogi Kakashiego”.

Muszę uciąć… Źle się czuję… Mam nadzieję, żę nie
macie do mnie o to żalu ;) obiecuję, że w następnym rozdziale
dokończę historię i będzie cacy.
W czwartek mam pierwszy egzamin do poprawienia
i szczerze mówiąc mam stres… później w piątek,
a następnie dwa w poniedziałek. Jak przetrwam, to…
to później się zastanowię.

2 komentarze:

  1. Wowowo! Tekst wygląda bardzo dobrze!
    I oooo! Szczena mi opadła! Ja w ogóle z tym Danzo nie mogę. Serio, nie lubię gościa. Ale co to się dzieje ile się dzieje. ŁOMATKO! DZIĘKI BOGU, ŻE KAKASHIEMU UDAŁO SIĘ TO POWSTRZYMAĆ! Rozmowa Miyuki z Kitsune, w ogóle ta scenka to dla mnie jedno wielkie wow! Bardzo fajnie przedstawiona xD
    Ale cwaniaczki są z tą całą trucizną. Świetnie to rozegrałaś!
    I chyba niezbyt ogarnięcie mi ten komć wyszedł :( Wybacz.
    W czwarte, piątek i poniedziałek muszę mocno trzymać kciuki! I BĘDĘ! PRZETRWASZ TE EGZAMINY! ZOBACZYSZ! I wszystko będzie cacy zdane!
    Trzymaj się! I nie daj się tym egzaminom! xDDD
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż nad tym pracuję :) Dziękuję!
      Teraz po słodkiej wygranej z Kazachstanem 3-0 to mam baterie naładowane! :D
      Dziękuję, przyda się...

      Usuń

Autorce będzie bardzo miło, jeśli skomentujesz :)

© grabarz from WS | XX.