Rozdział 3. "Będziesz musiał mnie zabić."




Od tragicznych dla Drużyny Minato wydarzeń minęło już trochę czasu. Trzeci Hokage oficjalnie ogłosił, że ustępuje stanowiska Hokage Wioski Ukrytej w Liściach i oddaje je w ręce Namikaze Minato. Jak postanowił, tak też się stało. Zapytacie co z Kakashim?
Kakashi po wyjściu ze szpitala regularnie odwiedzał grób Rin. Zawsze kładł na nim świeże kwiaty i sprzątał suche gałązki oraz listki. Stał się jeszcze bardziej aspołeczny niż dotychczas. Starał się nie myśleć o wydarzeniach z przeszłości, jednak ta rana wciąż była otwarta i sączyła się z niej krew. Od tamtego czasu nie widział się nawet z Miyuki… Kushina ukończyła z nią  trening i teraz młoda brunetka została przydzielona do ANBU, aby sam Hokage mógł mieć na nią oko. Krótko po tym Minato został mianowany tytułem Czwartego Hokage. Widząc samotność Kakashiego, Czwarty postanowił że jego również przydzieli do swoich oddziałów specjalnych. Teraz wszystko miało wrócić na dobre tory, unormować się, uspokoić…

***

Trening z Kushiną Uzumaki przyniósł rezultaty. Miyuki nie tylko nauczyła się w pewnym stopniu panować nad swoją mocą, ale też otworzyła się na ludzi. Czerwonowłosa kobieta pokazała jej, że posiadanie w sobie złowrogiego źródła mocy nie jest niczym ograniczającym, jeśli tylko odpowiednio się z tego źródła korzysta. Jednak mimo to dziewczyna nie nawiązała z nikim innym głębszej relacji, nie związała się z nikim ani w sensie związku, ani przyjaźni. Jedynie do Kushiny i Minato czuła przyjaźń i wdzięczność za okazane jej wyrozumienie i pomoc. Teraz brunetka zmierzała w stronę targu. Jak co wieczór miała w planach kolacje, niestety samotną. Przyzwyczaiła się. Od dziecka była samotna, odsunięta, niechciana. Dziewczyna szybko potrząsnęła głową aby odgonić depresyjne myśli i przyspieszyła kroku. Dzień nie należał do najcieplejszych, a słońce na niebie zasłoniły szare chmury.
- Zbiera się na deszcz… - Miyuki spojrzała w niebo i szepnęła do siebie.
Lubiła deszcz. Uwielbiała burze, a jeszcze bardziej zapach powietrza po nich. W końcu dotarła do celu swojej krótkiej wędrówki i podeszła do straganu z warzywami. Starannie dobierała najlepsze składniki potrzebne do jej potrawy. Nagle jej uwagę przykuła rozmowa dwóch mężczyzn stojących obok straganu.
- Czyli to prawda? - niemalże szeptem powiedział jeden z nich.
- Tak, tak. Wiem to od kumpla, który usłyszał to od kuzyna.
- “Czyli wiarygodne źródło” - Miyuki pomyślała i parsknęła pod nosem na wiadomość skąd mężczyzna czerpie informacje. Zawsze śmieszyli ją ludzie karmiący się plotkami.
- Zabił ją własnoręcznie!
- Ale że ten Kakashi?! - drugi z mężczyzn nie dowierzał.
W tym momencie dowcipny nastrój dziewczyny zniknął w mgnieniu oka, a słuch wytężył się dwukrotnie.

Rozdział 2. "Miyuki Kitsune."



- Konoha zawarła z wami umowę!
- To dla Waszego dobra… Zabijcie demona…
Po tych słowach shinobi skonał. Rin spojrzała z przerażeniem na Miyuki. Kakashi wyczuł strach przyjaciółki i podszedł do niej.

- Rin, w porządku?
- Ja… tak. Po prostu nie wiem jaka technika jest do tego zdolna.
- Dzieciaki, zabierzcie Miyuki! Wracamy do wioski. Ja tu posprzątam…
Z lekkimi obawami, ale dwójka młodych shinobi wykonała rozkaz swojego senseia. Teraz biegli w  stronę Konohy, starając się nie myśleć o tym co przed chwilą zobaczyli. Po jakimś czasie dołączył do nich Minato, a gdy zaczynało świtać cała czwórka stała już pod bramą Konohy.
- Idźcie spać. Ja i Miyuki pójdziemy do Hokage.
- Tak jest, sensei!

***

- Dlaczego…?! Jaki ze mnie kapitan drużyny, czy Jōnin… - Kakashi upadł na ziemię i uderzył w nią pięścią.
- Nie ważne co powie wioska, dla mnie jesteś wspaniałym kapitanem, Kakashi… Zaopiekuj się Rin… Zapomniałbym… Nie dałem Ci jeszcze prezentu z okazji Twojego awansu…
- Co? Nie myśl o tym teraz…
- To nie będzie nic bezużytecznego… Daję Ci mojego Sharinngana, Kakashi. Zobaczę przyszłość Twoimi oczami… Rin, przeszczep Kakashiemu mojego Sharinngana w miejsce jego lewego oka… Szybko.
- Tak jest! - dziewczyna przetarła załzawione oczy i przystąpiła do natychmiastowego leczenia.
- Daję Ci mojego Sharinngana… Mojego Sharinngana… Mojego.

- OBITO!!! - donośny krzyk Kakashiego rozniósł się po całej sypialni. Jego oddech był szybki i płytki. Znów nawiedził go ten koszmar… koszmar w którym widzi swego konającego przyjaciela. Automatycznie zasłonił swoje lewe oko, przytaczając w myślach słowa Obito. - Twój Sharinngan…
© grabarz from WS | XX.