Wskazówki zegara wskazywały już grubo po 9, gdy Kakashi obudził się i zdał sobie sprawę, że jest spóźniony. Zrezygnowany schował głowę pod poduszkę, mając nadzieję że to w jakiś cudowny sposób zatrzyma czas i będzie mógł sobie jeszcze słodko pochrapać. Niestety… tykanie małego urządzenia nie dawało nadziei na choćby dodatkową minutę snu. Niechętnie stoczył się z łóżka i ziewając przeciągle, zniknął za drzwiami łazienki. Musiał się spieszyć, gdyż na 9 był umówiony ze swoją drużyną. Jego pierwszą.
Gdy miesiąc temu poddał ich testowi, nie liczył, że tak różniące się trzy osobowości będą mogły współpracować. A jednak… Naruto, Sakura i Sasuke pokazali, że pomimo ścisłych reguł, są w stanie pomóc sobie nawzajem. Nieznaczny uśmiech przebiegł po twarzy mężczyzny na wspomnienie tej trójki, gdyż zawsze gdy na nich patrzył, widział siebie w towarzystwie starej drużyny Minato.
Po szybkim prysznicu zrobił jeszcze dwa łyki ciepłej kawy i pomijając już trudności związane ze śniadaniem, wyszedł z domu. Dochodziło wpół do dziesiątej, gdy Kakashi z majestatem objawił się trójce zniecierpliwionych podopiecznych.
- Kakashi-sensei, czy ty zawsze musisz się spóźniać?! - mały blondyn w pomarańczowym dresie chrapnął w stronę starszego, za co natychmiast otrzymał kopniaka w kostkę od swojej przyjaciółki z drużyny. Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem, po czym przeprosiła za jego zachowanie.